Złote szpileczki

Kupiłam sobie piękne, złote szpileczki. Deszczowy maj nie pozwolił na zaprezentowanie ich. Debiut moich pięknych bucików przypadł na otwarcie Festiwalu Reżyserii Filmowej. Buciki były godne imprezy!!! Cóż, kiedy wystartowałam w nich z auta, przeraziłam się.

 

Gdy szłam z parkingu do serca naszego miasta, ze wszystkich stron czekały na nie niemiłe niespodzianki. Wysokie, 12-centymetrowe obcasiki złotych bucików krzywiły się na widok nierównych bruków, dziur, a gdy zobaczyły rozkopaną ulicę Łukową, stanęły jak wryte i odmówiły posłuszeństwa. Nie wiedziałam co mam robić. Wprawdzie zawsze w samochodzie wożę wygodne balerinki, które służą mi na czas prowadzenia samochodu, ale zamieniać lśniące złotem przepiękne buciczki, w których każda nóżka pięknie, smukle wygląda? I co? Gdzie je przebrać? Przed wejściem do teatru? W szatni? Postanowiłam przemówić moim ślicznym bucikom do rozumu, ale argumentów nie miałam wiele.

 

Buciki buntowały się, bo wiedziały, że dla nich taka droga to pewne straty podczas wyginania się i obijania o kamienie i piach. I wtedy wpadłam na pomysł, by przemówić im do rozumu wspomnieniami komuny. Opowiedziałam im, jak w latach 80. Stałam w kolejce za topornymi, udającymi ładne niewygodnymi buciskami z Radoskóru, które w owych czasach uchodziły za szczyt elegancji. Każda wycieczka w nich przyprawiała mnie o ból stóp, a każde chwila, kiedy tylko pozwalała na ściągniecie ich z nóg, sprawiała, że lądowały z impetem w kącie. Nienawidziłam ich. Moje złote buciki cenię, podziwiam oraz pozwalam to robić innym. Dlatego też jeśli wybieram się w nich w tak zacne towarzystwo, to powinny to docenić i dzielnie brnąć poprzez krzywe bruki, chodniki – bo jak nie to po prostu wyjdą z mody.

 

Kiedy podczas gali kończącej Festiwal Reżyserii Filmowej chroniąc się przed deszczem stałam wraz przemiłą Małgorzatą Kożuchowską przed drzwiami świdnickiego teatru powiedziałam jej, że ma śliczne buciki. Podziękowała za komplement i wymieniłyśmy kilka zdań na temat ich pochodzenia. Widziałam też jak pod nosem zaklina swoje śliczne, błyszczące buciki, by zechciały choć pośpiesznie potupać po tych krzywych, dziurawych chodnikach. I widziałam, że tak jak moje złote buciki dąsają się, złoszczą i buntują. Co im Małgosia powiedziała? Nie wiem. Ale aktorka jakoś dotarła w nich na bankiet.

 

A morał jaki z tego? Do cholery jasnej, czy my, piękne buciki, doczekamy się wreszcie w Świdnicy normalnych traktów komunikacyjnych. Jak można nas tak upokarzać, dręczyć i mordować. Kto jest za to odpowiedzialny? No, kto?

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *