Wulkanem być

Na ogół jestem człowiekiem spokojnym i chyba tak również postrzegają mnie ludzie. Bardzo ciężko wyprowadzić mnie z równowagi, ale gdy już to się komuś uda, wolałabym nie być osobą, na której przyjdzie mi wyładować negatywne emocje. Na ogół jestem człowiekiem spokojnym i chyba tak również postrzegają mnie ludzie. Bardzo ciężko wyprowadzić mnie z równowagi, ale gdy już to się komuś uda, wolałabym nie być osobą, na której przyjdzie mi wyładować negatywne emocje. Gorzej, gdy jest się samemu, a nerwom nie daje się upustu. (Gorzej dla mojej psychiki, lepiej dla innych;)) Mnie zdarza się to ostatnio coraz częściej. Wielka kumulacja i już jestem kłębkiem nerwów. Właśnie teraz staję się kipiącym wulkanem, który nie wiadomo kiedy wybuchnie. Siedzę od kilku godzin i męczę się z zadaniem, które okazało się mnie przerosnąć. Nie cierpię uczucia, w którym chciałoby się wszystko rzucić, wyłączyć i wyjść – z pracy, z domu, by udać się tam, gdzie nas nie ma. Nie myśleć o niczym. Czy takie coś jest w ogóle możliwe? – odciąć się i np. myśleć o niebieskich migdałach. Na chwilę – na pewno tak, ale na dłuższą metę… – ja tak nie potrafię. Wiem, że i tak poradzę sobie z tym, co dzisiaj wydaje mi się trudne. Tylko, jak to zrobić, żeby ten wulkan jednak wygasł, gdy ma się pod górkę. Może Wy macie jakieś rady?

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *