Spotkali się po 60 latach…

Ich drogi rozeszły się po 8 klasie szkoły podstawowej. Dzisiaj mają dzieci i wnuki. Spotkanie, które zorganizowali po 60 latach w Świdnicy, było okazją do wielu wzruszeń i wspomnień.

Jego organizatorem była Lidia Sankowska, którą naukę w Szkole Podstawowej rozpoczęła 1 września 1959 r.  Na spotkanie udało się jej ściągnąć 36 osób. Odszukała ich po starych adresach, informacji zasięgniętych od sąsiadów oraz koleżanek i kolegów wspólnych znajomych. Spotkali się w lokalu  ” Alibi” w Świdnicy, którego właścicielką jest…ich klasowa koleżanka Teresa. Atmosfera była wyjątkowa. Nie zabrakło wzruszeń i śmiechu. Czasami w oczach niektórym pojawiła się łza.

W pierwszej klasie wychowawczynią była Pani Lucyna Kuczyńska. Wiemy, że wyjechała do Łomży. W drugiej klasie wychowawcą był Pan Bałwanowski młody. Młody człowiek, po wojsku .Wspaniała i ciepła osoba. Dużo dziewczynek miało wtedy warkocze. Pamiętam, że na przerwie, jak którejś rozwiązał się warkocz, to on nam zaplatał. Dziś jest to chyba  nie do pomyślenia – rozpoczyna wspomnienia Lidia Sankowska. Podkreśla, że to właśnie pan Bałwanowski nauczył szybko całą klasę tabliczki mnożenia. – Zrobił to organizując zabawę w” milczka”. Polegała na tym, że brał do tablicy dwie osoby, mówił liczby i trzeba było szybko napisać wynik. Zwycięzca otrzymywał brawa i był mistrzem dnia, tygodnia, miesiąca.

Każdy chciał brać udział w zabawie, by zostać wyróżnionym i zostać mistrzem. Przez dłuży czas udawało  mi się zdobywać ten tytuł, ale później przejął go Jerzyk Michalik, który ze mną wygrał. To on został mistrzem tabliczki mnożenia – mówi z uśmiechem. W kolejnej klasie ich wychowawcą była Pani Bogumiła Złotnicka, którą również bardzo dobrze wspominają. Jak zaznacza nasza rozmówczyni w tamtych czasach wiele rodzin znajdowało się w trudnej sytuacji materialnej. – Ona to wszystko widziała i starała się pomóc. Robiła to dyskretnie, żeby nikt w klasie o tym nie wiedział. Teraz, gdy o tym wspominamy, co niektórzy przyznają się, że korzystali z takiej pomocy. Pani Bogumiła Złotnicka załatwiała pieniądze z Komitetu Rodzicielskiego, pewnie też dokładała swoje pieniądze  i z dziećmi szła do sklepu. Kupowała buty na zimę lub ciepłą odzież. Jeśli widziała ,że przy tablicy ktoś był tak zdenerwowany, iż „zacinał się” i był blady, sprawdzała puls i kazała usiąść. Pytała za chwilę lub w innym terminie . Nigdy nie poniżała ucznia i nie wyśmiewała. Nawet tego słabego. Uczyła nas szacunku do siebie i do ludzi.  Była dla nas jak matka. Dziękujemy jej za to – mówi Lidia Sankowska. Już po spotkaniu klasowym dowiedzieli się, że ich wychowawczyni żyje i mieszka w Kanadzie. – Szkoda, że nie mogliśmy jej powiadomić. Może by przyjechała? – zastanawiają się głośno. Gdy pytamy, czy podobnie jak dzisiaj jeździli na zielone szkoły i  również psocili, Lidia Sankowska uśmiecha się i odpowiada. – Wtedy mało kogo było stać na wyjazdowe  wycieczki, więc zdarzały się nam wagary. A co do pomysłów, to czasami mieliśmy wręcz durnowate, aż wstyd wspominać – dodaje z uśmiechem.

W spotkaniu udział wzięli (nazwiska uczestniczek – panieńskie)

(Rogalska Krystyna, Zając Teresa, Radomska Elżbieta, Musiał Jerzy, Smyczyńska Małgorzata, Bień Elzbieta, Tomiałowicz Teresa, Ślęzak Jerzy, Michalik Jerzy, Niebrzydowska Maria, Marciszonek Lidia, Szymaniuk Andrzej, Borecka Barbara, Borecka Krystyna, Pinczakowski Henryk, Suchy Wacław, Cisek Ryszard, Szuwart Andrzej, Lipiec Bogusław, Stefanicka Irena, Madej Bożena, Natanek Jan, Matlęga Wanda, Libner Barbara, Michalska Zuzanna, Dadas Felicja, Serafin Krystyna, Paczyńska Zofia.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *