Powtórka z rozrywki

fel

– …no i właśnie tak sobie uświadomiłam, że już nigdy nikogo nie zaprowadzę za rękę do pierwszej klasy.

 

– …no i właśnie tak sobie uświadomiłam, że już nigdy nikogo nie zaprowadzę za rękę do pierwszej klasy.

felZ wrażenia wywołanego tymi słowami mojej Mamy prawie poplułam się herbatą. Popatrzyłam na Mamę, której mina była co najmniej nietęga. Nie spodziewałam się, w gruncie rzeczy, takiego wyznania. Nie należała do osób wylewnych, a o moim wyjeździe na studia mówiła same dobre rzeczy. Śmiała się z żartów Taty, który mówił, że jak się w końcu wyprowadzę, to mój pokój zajmie pies albo on sobie (w końcu) tam super posprząta i zrobi biuro. Gdy pytałam Mamę ze śmiechem, czy będzie mi robić słoiki z jedzeniem, odpowiadała, że chyba zwariowałam (babcia mówiła, że są przecież bary mleczne), bo ona do robienia słoików nadaje się co najmniej tak, jak ja do sprzątania. Czyli nie nadaje.

Chciałam w tej dyskusji dodać jeszcze, że Mama nie tylko już nie będzie prowadzić nikogo za rękę do klasy pierwszej, ale też nie będzie musiała chodzić ani przygotowywać dziecka i siebie do pierwszej komunii, później znosić trudów nastolatka przygotowującego się do bierzmowania, a w międzyczasie przeżywać wyboru gimnazjum i liceum, ani nie przeżyje jeszcze raz mojej osiemnastki… O pierwszej miłości już nie wspomnę. Ze względów egoistycznych jednak nie zdecydowałam się podzielenie się z nią tymi faktami. Na etapie wybijania mi z głowy niedających pracy studiów jesteśmy obecnie (nie dam się!).

Dziecko to oczywiście również jakieś zalety, poza miliardem obowiązków, by na przyzwoitego człowieka tego tępaka (przepraszam, ale jesteśmy właśnie tacy aż nie dopadnie nas dorosłość) wychować. Na pewno miło jest widzieć, jak latorośl pomaga innym bezinteresownie, uczy się dobrze, pomocna jest i grzeczna jest. Miło jest też, po wielkiej kłótni z nastolatkiem, pogodzić się i zobaczyć błysk mądrości i zrozumienia w tych (znowu przepraszam) tępych oczach. Miło jest, jak mówi mądre rzeczy, czy to dziecko, czy nastolatek, choć nastolatek zdecydowanie rzadziej. A wyobrażam sobie, jak niesamowite musi być to, gdy ten (przepraszam po raz trzeci) tępak jest dorosły, odpowiedzialny i radzi sobie sam! W głowie może nadal nie wiadomo co, ale potrafi udźwignąć obowiązki, na które bądź co bądź sam sobie zapracował.

Mój wychowawca powiedział ostatnio, że jemu syndrom pustego gniazda przeszedł po jakichś dwóch miesiącach. Życzę moim rodzicom, by przeszedł im po miesiącu. Nie życzę, by nie nadszedł wcale, bo zrobiłoby mi się przykro. Sobie życzę, bym tam prędko nie przestała być tępakiem – ku, być może, rozpaczy rodziców, ale już nigdy więcej nie będę mogła być głupia i nierozsądna, a uważam, że jak się jest głupim, to się jest najszczęśliwszym . A wszystkim rodzicom życzę jak najwięcej cierpliwości.

Karolina Krzyżanowska

{fcomment}

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *