O krok od wybuchu gazu

Niewiele brakowało, a doszłoby do kolejnej katastrofy w Świebodzicach. Pijany 32-latek wyrwał ze ściany działający piecyk i tak zostawił. W konsekwencji doszło do wycieku gazu. Tylko czujność mieszkańców uchroniła ich od tragedii. – To cud, że nic się nie stało – stwierdza w rozmowie z redakcją Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy.

Foto świebodzice katastrofa budowlana archiwum redakcji.

Kamienica w centrum Świebodzic runęła w jednej chwili. W wyniku katastrofy budowlanej, do której doszło w sobotę 8 kwietnia tego roku, życie straciło sześć osób

Do zdarzenia doszło 11 listopada po godz. 14.00 w Świebodzicach. Do mieszkanki jednego z budynków przy ul. Kopernika przyjechał w odwiedziny znajomy z Wałbrzycha. – Oboje spożywali alkohol. W pewnym momencie mężczyzna zapytał, czy kobieta sprzeda mu piecyk gazowy. Znajoma odmówiła, ale zbieracz złomu nie poddał się. Wykorzystując nieuwagę kobiety wyrwał piecyk ze ściany, uszkadzając rurę z dopływem gazu – relacjonuje redakcji Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy.

Mężczyzna swojego łupu nie zabrał. Wrócił do kobiety i namówił ją, by wyszli z mieszkania. Kiedy opuścili budynek, sąsiedzi wyczuli zapach gazu i powiadomili odpowiednie służby. Po sprawdzeniu poziomu stężenia gazu, przekraczał on granicę wybuchowości.

Zdarzenie mogło skończyć się tragedią. Jednak strażacy opanowali sytuację.

Mężczyzna został zatrzymany. To 32-letni Przemysław K. z Wałbrzycha. Na wniosek prokuratury sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na 2 miesiące. Usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wybuchu gazu dla zdrowia i życia wielu osób. Nie przyznał się do winy.

Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.

tekst Beata Figurna-Garbiec

  • Artykuł ukazał się w papierowym wydaniu „Wiadomości Świdnickich” z 4 grudnia 2017 r. (nr 49)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *