„Mają wierzyć, że mogą więcej”

Na kilka dni przed zaplanowaną na 24 września inauguracją rozgrywek w II lidze z Grzegorzem Garbaczem, grającym trenerem ŚKPR-u Świdnica rozmawia Przemysław Grzyb.

garbacz

Jak to jest objąć zespół po tak nieudanym sezonie, jak ten poprzedni w wykonaniu ŚKPR-u?

– Po takim sezonie, w którym przegrywa się większość meczów na pewno trudno było pozbierać się zawodnikom, Nie wiem, jakie były tego przyczyny, jak pracowali, ale na pewno taka sytuacja nie buduje, a dołuje. Moim zadaniem było więc najpierw spróbować podnieść ich z kolan i postawić na nogi, sprawić, by uwierzyli, że potrafią grać i mogą to robić jeszcze lepiej.

Latem sporo graliście i mocno trenowaliście. Jak oceniasz ten czas i zespół, który masz do dyspozycji? 

– W okresie przygotowawczym wykonaliśmy bardzo ciężką pracę. Poza kontuzję Michała Grochowskiego ominęły nas poważniejsze urazy i to na pewno mnie cieszy. Wydaje mi się, że będziemy dobrze przygotowani kondycyjnie. Cały czas będziemy pracowali nad grą w obronie i w ataku. Chcę, aby każdy zawodnik podnosił swoje umiejętności indywidualne, uwierzył, że może więcej i mam nadzieję, że powiedzmy za rok te postępy będą bardzo widoczne.

Zarząd klubu zatrudniał Ciebie licząc, że będziesz pełnił funkcję grającego trenera, ale dotąd w żadnym sparingu nie pojawiłeś się na boisku. Dlaczego?

– W sparingach nie wychodziłem na parkiet, bo nie było takiej konieczności. Chciałem popatrzeć z boku, na zawodników i móc im podpowiadać. Z tej perspektywy łatwiej widzi się błędy. Cały czas trenuję jednak z zespołem i jeśli będzie taka potrzeba, w tych najważniejszych meczach na pewno wyjdę na boisko i pomogę.  

Nie da się ukryć, że ŚKPR jest jednym z najpoważniejszych kandydatów do awansu. W kim upatrujesz najtrudniejszych rywali?

– Zawsze przed startem ligi wymienia się 2,3-4 zespoły, które są uważane za faworytów. To wszystko ładnie wygląda na papierze, ale trzeba to potwierdzić na boisku. Myślę, że najdalej po pierwszej rundzie, a pewnie już gdzieś koło dziesiątej kolejki będzie jasne, kto o co będzie walczył. A my? Nie ukrywam, że jeśli wszystko będzie szło po myśli zawodników, działaczy i moim, będziemy chcieli awansować.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *