Krymska przygoda

Jutro wybieram się na moje letnie wakacje. Uwielbiam podróże i jest to moja wielka pasja, ale wakacyjne wyjazdy w większości poświęcone były i są wspólnemu wypoczynkowi z moimi córkami. Był i jest to czas nasz – na babskie gadanie i wspólne spędzanie czasu. Do naszego grona dołączają moje przeróżne koleżanki, bo wyjazdy grupowe są zdecydowanie fajniejsze. Jutro jedziemy na Krym.

 

To wakacyjny kierunek, który wybieram po raz trzeci. Tam spełniło się moje wielkie marzenie. Razem z Marysią miałyśmy szansę popływać z delfinami, bawiłyśmy się z nimi, a na pożegnanie dałyśmy im buzi. Oczywiście jak na globtrotera przystało za każdym razem wybieram inne miejsce, bo każde nowe miejsce smakuje lepiej – inaczej. Tym razem podziwiać będziemy zachodnią część wyspy położonej nad Morzem Czarnym, ale nasze miejsce z premedytacją będzie blisko Morza Azowskiego, którego jestem ciekawa. Zobaczymy Nowe Miasto stolicę szampana i stary Kercz i Teodozję.

 

Dlaczego odróżniam wakacyjne podróże od tych innych? Przede wszystkim dlatego, że w wakacje są czasem dla wypoczynku dla dzieci. A takie duże dzieci jak ja wolą podróżować od późnej jesieni aż do wiosny. Dla mnie wyjazdy o tej porze roku są szczególnie fajne, bo w podróży miałam okazję świętować swoje urodziny w Egipcie, Brazylii i Wenezueli. Taka podróż zapisuje się podwójnie, bo świętuje się w gronie bardzo różnych ludzi. Nie wiem, czy wiecie, że słynny bajkopisarz Christian Andersen powiedział, że kto podróżuje ten dwa razy żyje. I dla mnie każda podróż jest osobnym rozdziałem w życiu. To dodatkowy dopisany do życia rozdział.

 

Zawsze staram się dobrze przygotować do każdej podróży nawet gdy wyjeżdżam do kraju takiego jak Kuba, gdzie prywatna turystyka jest po prostu nie możliwa i zwiedzam kraj z przewodnikiem. Często po wyjeździe zorganizowanym przez biuro podróży wiem, że swobodnie mogłabym pojechać tam sama i świetnie dałabym sobie radę delektując się swobodnym zwiedzaniem bez „turystycznych ogonów” – tak jak lubię najbardziej. Dotyczy to choćby Indii, gdzie zapewne jeszcze pojadę, by po raz kolejny rozkoszować się kolorami i zapachami przebywając z przyjaznymi Hindusami. Teraz wybieram się do równie przyjaznego kraju, bo Krym zachował swoją autonomię poprzez specyfikę nie tylko klimatu, ale żyjących tu ludzi, którzy nie mówią o sobie jak o Ukraińcach ale jak o mieszkańcach Krymu. To zlepek przeróżnych kultur od tatarskich po ukraińskie, rosyjskie czy ormiańskie. Czeka tam na mnie cieplutkie morze, które kocham, przepiękne krajobrazy, które tak pięknie opisał Adam Mickiewicz w swych sonetach, przepyszne jedzenie i trunki. No i przygody, przeżycia, które jak zwykle opiszę w swoim dzienniczku, a na zdjęciach uwiecznię to co najpiękniejsze.

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *