Znów czegoś zabrakło. ŚKPR przegrał jedną bramką
Kapitalna postawa Tomasza Wasilewicza w bramce nie wystarczyła do zdobycia chociaż jednego punktu. ŚKPR Świdnica przegrał już po raz osiemnasty w tym sezonie. Tym razem Szare Wilki minimalnie, ale jednak, uległy Wosztyniakowi.
ŚKPR Świdnica – Wolsztyniak 21:22 (10:12)
Przebieg meczu: 5′ 2:0, 10′ 4:3, 15′ 6:4, 20′ 7:7, 25′ 9:9, 30′ 10:12, 35′ 13:13, 40′ 15:15, 45′ 16:17, 50′ 17:18, 55′ 19:20, 60′ 21:22
ŚKPR: Wasilewicz, Bajkiewicz – Makowiejew 5, Bruy 4, Yefimenko 3, Piędziak 2, Chaber 2, K. Rogaczewski 2, P. Rogaczewski 1, Bieżyński, Kijek, Jarząbek
Karne: ŚKPR 1/0, Wolsztyniak 3/2
Kary: ŚKPR 16 minut, Wolsztyniak 4 minuty
Piłkarze ŚKPR-u mają już tylko czysto matematyczne szanse na utrzymanie w I lidze, ale liczyli, że w meczu z Wolsztyniakiem podreperują swój bardzo skromny dorobek punktowy. Z kolei podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego na potknięcie w Świdnicy pozwolić sobie nie mogli, bo po pietach depczą im MKS Poznań i młodzież z Gdańska.
Mecz miał więc swój ciężar gatunkowy. Można było spodziewać się emocji i tych rzeczywiście nie brakowało. Obie drużyny z wielkim trudem zdobywały bramki. To z jednej strony zasługa znakomicie spisujących się bramkarzy, zwłaszcza Tomasza Wasilewicza z ŚKPR-u, ale również potwierdzenie tego, co pokazywała tabela – w Świdnicy stanęły naprzeciw zespoły, które rzucają najmniej bramek w grupie A I ligi.
W zawody lepiej weszli świdniczanie. Bramki Mateusza Piędziaka i Mateusza Chabra dały im prowadzenie 2:0. Od stanu 6:4 trzy gole z rzędu rzucili goście i w 20. minucie zrobiło się 7:6 na korzyść Wolsztyniaka. W tej części ŚKPR jeszcze dwukrotnie wychodził na prowadzenie, ale w końcu dały o sobie znać długie okresy gry w osłabieniu (w całym meczu 16 minut przy zaledwie 4 Wolsztyniaka) i ostatecznie po pół godzinie gry dwubramkowy zapas mieli rywale (10:12).
ŚKPR szybko odrobił straty. Skuteczna gra Władysława Makowiejewa i Dmytro Bruya pozwoliła wyprowadzić wynik na 14:13 w 37. minucie. Potem trwała walka cios za cios, ale częściej świdniczanie musieli gonić wynik. Tak też było w samej końcówce. Na minutę przed końcową syreną Artem Yefimenko rzucił na 21:22. O czas poprosił trener gości. Jego podopieczni źle rozegrali swoją akcję i wyrzucili piłkę w aut. ŚKPR miał prawie dwadzieścia sekund na doprowadzenie do wyrównania. Gospodarze też jednak pogubili się. Bardzo późno wprowadzono do gry siódmego zawodnika z pola. Na rzut zdecydował się w końcu Makowiejew, ale piłka minęła bramkę. – Cieszę się tylko z dwóch punktów – przyznał po meczu zawiedziony postawą swoich podopiecznych, utytułowany szkoleniowiec Wolsztyniaka. – Znów przegraliśmy. Szkoda tylko, że tym razem rywal nie był od nas wcale lepszy. Mogliśmy to lepiej rozegrać i już w pierwszej połowie prowadzić 5-6 bramkami. Wtedy na pewno grałoby nam się łatwiej – skwitował Jacek Przeznak, działacz ŚKPR-u.