Rycząca parada weselna [FOTO]
W asyście około dwudziestu motocykli przejechali swoją pierwszą podróż poślubną Państwo Młodzi, którzy wylicytowali Paradę Weselną w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Taką możliwość co roku oferuje Stowarzyszenie Motocyklowe Rider-Świdnica. Można śmiało stwierdzić, że świeżo zaślubieni głośno „wyryczeli” światu swoje szczęście.
W asyście około dwudziestu motocykli przejechali swoją pierwszą podróż poślubną Państwo Młodzi, którzy wylicytowali Paradę Weselną w ramach Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Taką możliwość co roku oferuje Stowarzyszenie Motocyklowe Rider-Świdnica. Można śmiało stwierdzić, że świeżo zaślubieni głośno „wyryczeli” światu swoje szczęście.
Wrażenie robił nie tylko sznur ryczących motocykli, ale też para młoda w żółtym garbusie
Parada odbyła się 8 sierpnia. W asyście maszyn młoda para jechała od miejsca zaślubin aż pod dom weselny, a nie był to krótki odcinek do pokonania. Takie niezwykłe przeżycie było możliwe dzięki Rider-Świdnica, które od lat bierze aktywny udział w ogólnopolskiej akcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
– Już od kilku edycji, główną i naszą najcenniejszą atrakcją jaką dajemy szansę wylicytować, jest tzw. Parada Motocyklowa, która ma na celu uatrakcyjnienie orszaku weselnego dla Państwa Młodych – mówi Piotr Przylasko, prezes stowarzyszenia.
Tegoroczną licytację wygrał rodzic, który przystąpił do niej, ponieważ w tym roku żenił się jego syn. Jak się później okazało, również jest motocyklistą.
– W dzień parady, zebraliśmy się ok. godz.12.30 i wyruszyliśmy w kierunku Oławy a konkretnie do miejscowości Godzikowice, gdzie o godz. 14.00 odbył się ślub. Po tej uroczystości sformowaliśmy szyk składający się z dwóch par tj. czterech motocykli jadących na przodzie, przed przesympatycznym volkswagenem garbusem, którym jechali Państwo Młodzi. Za nimi podążała reszta motocyklistów, dopiero za nami goście w swoich samochodach i na samym końcu autobusy. Trasa wiodła malowniczą drogą w kierunku Sobótki przez przełęcz do miejscowości Tąpadła – opisuje Piotr Przylasko.
Mimo że maszyny lśniły w słońcu, to prawdziwy blask bił w tym dniu od nowożeńców.
MM
{fcomment}