Nieudany powrót na Pionierów. Masakra MKS-u

Po dwóch kolejkach siatkarki MKS-u Świdnica były wiceliderem II ligi. W starciu z zamykającym stawkę MKS-em Kalisz wydawały się murowanym faworytem do wygranej. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Borykająca się z problemami kadrowymi drużyna Marka Olczyka poniosła najwyższą porażkę od lat. Gospodynie zdobyły zaledwie 30 punktów…
Po dwóch kolejkach siatkarki MKS-u Świdnica były wiceliderem II ligi. W starciu z zamykającym stawkę MKS-em Kalisz wydawały się murowanym faworytem do wygranej. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Borykająca się z problemami kadrowymi drużyna Marka Olczyka poniosła najwyższą porażkę od lat. Gospodynie zdobyły zaledwie 30 punktów…
MKS Świdnica – MKS Kalisz 0:3 (-14, -7, -9)
MKS: Grzelka, Sowa, Woźniak, Krusiewicz, Małodobra, N. Gezella, Godyla (libero) oraz Szymańska (2 libero), Szarawarska
Widzów: 150
Mecz wyjątkowo rozegrany w starej hali przy ulicy Pionierów trwał niespełna godzinę, a emocje skończyły się w połowie pierwszego seta. W drugim i trzecim świdniczanki nie złamały bariery 10 punktów, co w siatkówce jest po prostu katastrofą. – Jeszcze nigdy w swojej karierze zawodniczej i trenerskiej nie zostałem tak zbity – przyznaje trener Marek Olczyk.
Powodów wpadki jest kilka. Po czasowym odejściu z zespołu mającej problemy zdrowotne Małgorzaty Skalskiej z wąziutkiej kadry wypadły kolejne zawodniczki. Palec u lewej dłoni złamała rozgrywająca Aleksandra Druciak, a Kinga Wajdzik ma kontuzję stopy… – Mamy zdolną młodzież, ale nie wiem czy to wystarczy – przyznaje Olczyk. Druciak pauzować będzie co najmniej sześć tygodni. W sobotę na newralgicznej pozycji próbowana była młoda Michalina Grzelka, ale rzucona na głęboką wodę miała duże problemy. – Sytuacja jest taka, że musimy szybko podjąć jakieś kroki i albo wypożyczyć, albo sprowadzić dwie zawodniczki, bo za chwilę może się okazać, że jest już za późno. W naszym przypadku te sześć tygodni to bardzo dużo czasu – uważa Olczyk.
(ram)