Na tarczy w Gdyni
Nie było sensacji w Gdyni, gdzie kolejny mecz o ligowe punkty rozegrali piłkarze ŚKPR-u Świdnica. Drużyna trenera Konrada Schneidera wyraźnie przegrała z miejscową Spójnią, ale świdniczanie zaprezentowali się znacznie lepiej niż przed tygodniem w starciu z MKS-em Poznań.
Spójnia Gdynia – ŚKPR Świdnica 35:27 (16:13)
Przebieg meczu: 5′ 2:2, 10′ 5:5, 15′ 8:8, 20′ 11:9, 25′ 14:10, 30′ 16:13, 35′ 17:17, 40′ 21:18, 45′ 24:18, 50′ 28:19, 30′ 31:23, 60′ 35:27
ŚKPR: Wasilewicz, Bajkiewicz – Grochowski 7, Makowiejew 5, Bruy 3, D. Kijek 3, P. Rogaczewski 3, Chaber 2, K. Rogaczewski 2, Yefimenko 2, Piędziak, Jarząbek, Dębowczyk
Kary: Spójnia 4 minuty, ŚKPR 12 min
Karne: Spójnia 3/3, ŚKPR 5/3
Widzów: 20
Przez całą pierwszą połowę i większą część drugiej części ŚKPR dotrzymywał kroku rywalom. Jeszcze w 38. minucie był remis 18:18 i można było mieć nadzieję nawet na zwycięstwo. Niestety, wówczas świdniczanie zanotowali długi przestój. Przez dziesięć minut nie rzucili ani jednej bramki. Spójnia zdobyła za to aż dziesięć goli i w 48. minucie było 28:18 dla gospodarzy. – W tym czasie przez blisko dwie minuty graliśmy w podwójnym osłabieniu, a zaraz potem dostaliśmy kolejną karę. Nie potrafiliśmy nic zrobić. Rywale byli wyraźnie silniejsi fizycznie i mieli kilka bardzo dobrych schematów w ataku – mówi Arkadij Makowiejew, członek zarządu klubu i zarazem trener odnowy biologicznej ŚKPR-u.
W końcówce spotkania Szare Wilki nieco odzyskały wigor i nieco zmniejszyły straty. Ostatecznie Spójnia wygrała ośmioma trafieniami, o jednym więcej niż jesienią w pierwszym meczu w Świdnicy.