Dlaczego trzeba kasować bilety?
Cztery grupy dzieci uczestniczących w tegorocznym Mieście Dzieci poznały z bliska codzienność funkcjonowania komunikacji miejskiej i przymierzyły się do zawodu kontrolera biletów. Praca uważana za niewdzięczną, ale bardzo potrzebna.
Sercem i mózgiem działającego od 1958 roku Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Świdnicy jest dyspozytornia. Dzieci na wielkim ekranie mogły śledzić aktualne położenia autobusów i sprawdzić, czy kierowcy jadą zgodnie z rozkładem. Jeden ze znaczków oznaczających autobus świecił się na czerwono. Dyspozytor powiększył mapę i szybko wyjaśnił dzieciakom: jest spóźniony bo stoi na przejeździe.
To właśnie wszechobecna elektronika najbardziej imponowała młodym adeptom zawodu: począwszy od systemów pochylających autobus w stronę osób wsiadających na przystanku po radiowy system rejestrujący wszystkie parametru kursu kiedy autobus przekracza bramę zajezdni.
– Wiemy od razu ile czasu przepracował kierowca, ile sprzedał biletów i ile biletów zostało skasowanych – wyjaśnił Stanisław Rajca, dyspozytor MPK, który miał okazję rozmawiać z dwoma grupami dzieci spędzających wakacje w Mieście Dzieci.
Dzieci zajrzały niemal w każdy kąt zajezdni mając za przewodnika Bogdana Fryca, wspaniałego gawędziarza na co dzień kierownika stacji obsługi. Przyglądały się pracy warsztatu naprawczego i warsztatu wulkanizacyjnego, gdzie co odważniejsi próbowali potoczyć ogromną oponę, która częstokroć przewyższała maluchy. Najwięcej frajdy sprawiło jednak zajęcie fotela kierowcy: rozbrzmiał klakson, siłowano się z kołem kierownicy, ale tylko nielicznym udało się je poruszyć na tyle by przełożyło się to choćby na drgnięcie przednich kół.
Przed zajęciami, na pytanie do jednej z grup o to, komu zdarzyło się kiedykolwiek jechać autobusem na gapę podniosło się kilka rąk. Po wizycie w MPK w Świdnicy, dzieci zostały z przekonaniem, że skasowany bilet to zapłata za trudną i odpowiedzialną pracę.