Chcą likwidacji straży miejskiej
Ponad dwa tysiące świdniczan podpisało się pod petycją w sprawie likwidacji straży miejskiej. Tak dużą liczbę podpisów uzbierano się zaledwie w ciągu kilku dni.
Ponad dwa tysiące świdniczan podpisało się pod petycją w sprawie likwidacji straży miejskiej. Tak dużą liczbę podpisów uzbierano się zaledwie w ciągu kilku dni.
Chce referendum
Społecznik Henryk Kosiorowski, który znany jest z walki ze strażnikami, podpisy zbiera w Rynku od ponad tygodnia.
– Straż miejska jest nam niepotrzebna. Ich praca nie przynosi efektu, a na utrzymanie funkcjonariuszy miasto wydaje rocznie ponad 2 mln zł. Zatem po przeliczeniu okazuje się, że średnio wydajemy 55 tys. zł na jednego strażnika miejskiego. Za te pieniądze można opłacić 250 dodatkowych patroli policji – argumentuje swoje działanie.
Mężczyzna ma wiele zastrzeżeń także co do utrudnionego wjazdu do centrum miasta.
– Strażnicy monitorują wjazd do centrum. Rynek z każdej strony jest ogrodzony jak prywatny folwark. Uważam, że słupek powinien zostać zlikwidowany, bo zbyt wiele uszkodził już samochodów. Według mnie wystarczą znaki a za wjazd wystarczyłoby karać mandatem, który oczywiście wolałbym, żeby wypisał mi policjant. Nie upatruję żadnych pozytywów jeżeli chodzi o pracę strażników. Nawet rozkładając fotoradar zasypiają w samochodzie – nie szczędzi krytyki.
Aby zgłosić wniosek o zwołanie referendum Kosiorowski potrzebuje ok. pięciu tysięcy podpisów, co wydaje się, nie będzie stanowić większego problemu.
Strażnicy zaniepokojeni
Świdniczanin zamierza w okolicy połowy lipca zgłosić się do prezydent Beaty Moskal-Słaniewskiej by ta wniosek o referendum przedłożyła radzie miejskiej.
– Podpisy będę zbierał do skutku. W tym tygodniu pojawię się jeszcze na os. Młodych – zapowiada pan Henryk. – Dajmy się wypowiedzieć w sposób demokratyczny mieszkańcom – dodaje.
Choć od kompletnej listy, do likwidacji daleka droga, to to z jaką łatwością poszło zebranie dwóch tysięcy podpisów, budzi u strażników lekki niepokój.
– Na sesji rady miejskiej w maju przedstawiłem obszerny raport z działalności straży miejskiej. Nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Nie mieliśmy skarg. Od początku roku mieliśmy już 2,5 tys. zgłoszeń, więc czujemy się potrzebni i robimy wszystko by pilnować porządku i bezpieczeństwa mieszkańców. Jestem zaskoczony i zdziwiony, ale też nie rozumiem powodu, z jakiego te podpisy są zbierane – komentuje Stanisław Rybak, komendant straży miejskiej w Świdnicy. – Społeczeństwo w sprawie likwidacji jest podzielone. Świdniczanie sami zdecydują czy nie chcą mieć spokoju na ulicach, porządku i bezpieczeństwa – dodaje.
Stanisław Rybak odnosi się też do liczb.
– Jeżeli podzielimy ok. 2 mln zł na ok. 60 tys. mieszkańców, daje nam to 40 zł w skali roku. Biorąc pod uwagę, że mamy ok. 4 tys. spraw karnych rocznie, wychodzi, że każda z nich kosztuje obywateli 1 grosz.
W komendzie pracę znajduje ok. 40 osób. Są to także osoby niepełnosprawne.
Artykuł ukazał się w wydaniu „Wiadomości Świdnickich” z 6 lipca.
MM, foto: Wiktoe Bąkiewicz
{fcomment}