Zapadł wyrok za spalenie człowieka

sad 07

sad 07Nie działał w zamiarze bezpośredniego, a ewentualnego pozbawienia życia – uznał dzisiaj Sąd Okręgowy w Świdnicy, ale za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem na piętnaście lat pozbawienia wolności i zapłatę zadośćuczynienia po 30 tysięcy złotych dla matki i syna ofiary skazany został dzisiaj 24-letniego Michała B., który w sierpniu ubiegłego roku oblał podpałką do grilla i podpalił 56-letniego Kazimierza D., w wyniku czego mężczyzna zmarł w strasznych męczarniach. O przedterminowe zwolnienie Michał B. będzie mógł się starać po 13 latach. Kolega Michała B. – Kamil W. za nieudzielenie pomocy został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratur Beata Piekarska-Kaleta już dziś zapowiedziała apelację.

 

Nie działał w zamiarze bezpośredniego, a ewentualnego pozbawienia życia – uznał dzisiaj Sąd Okręgowy w Świdnicy, ale za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem na piętnaście lat pozbawienia wolności i zapłatę zadośćuczynienia po 30 tysięcy złotych dla matki i syna ofiary skazany został dzisiaj 24-letniego Michała B., który w sierpniu ubiegłego roku oblał podpałką do grilla i podpalił 56-letniego Kazimierza D., w wyniku czego mężczyzna zmarł w strasznych męczarniach. O przedterminowe zwolnienie Michał B. będzie mógł się starać po 13 latach. Kolega Michała B. – Kamil W. za nieudzielenie pomocy został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Wyrok nie jest prawomocny. Prokuratur Beata Piekarska-Kaleta już dziś zapowiedziała apelację.

Nie przekonuje nas argumentacja sądu o ewentualnym, a nie bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia. Zwrócimy się o pisemne uzasadnienie wyroku i na pewno będziemy się odwoływali. Naszym zdaniem kara powinna być wyższa – mówiła tuż po wyjściu z sali prokurator Piekarska-Kaleta. Występujący w charakterze oskarżycieli posiłkowych mama i syn zamordowanego podkreślali, że cieszą się, że wyrok zapadł. W mowach końcowych domagali się dożywocia, ale teraz nie wiedzą czy będą również składali apelację. – Chcieliśmy mieć to już za sobą, żeby ta sprawa się skończyła. Zastanowimy się nad złożeniem odwołania – komentuje Grzegorz Duś, syn 56-latka. sad 07

 

Przewodnicząca składu sędziowskiego Sabina Szlichta podkreślała, że doszło do straszliwej zbrodni. – Trudno nawet znaleźć słowa, żeby opisać to co się stało. Zwróciła też uwagę, że Michał B. beznamiętnie podszedł do całej sytuacji. – Gdy odchodził od pokrzywdzonego nie wykazał żadnego zainteresowania – mówiła sędzia. Mimo tego zdaniem sądu oblanie podpałką do grilla i podpalenie zapałką nie było działaniem zmierzającym do bezpośredniego, a ewentualnego pozbawienia życia. Sędzia Szlichta mówiła również, że obaj oskarżeni cieszyli się dobrą opinią wśród sąsiadów. Obaj skończyli szkoły średnie, pracowali. Zdaniem sądu bezpośrednim przyczynkiem do popełniania zbrodni była sprzeczka, do której doszło pomiędzy Kazimierzem D i Michałem B. 24-latek zdenerwował się, bo starszy znajomy obarczył go winą za wypadek samochodowy, w którym dwa lata wcześniej zginął przyjaciel Michała B.

 

Przypomnijmy. Do tragedii doszło 10 sierpnia po godzinie 8.00 przy ulicy Wrocławskiej, w pobliżu terenu Szkoły Podstawowej nr 6. Michał B. i Kamil W. po zakrapianej alkoholem i wzmocnionej narkotykami całonocnej imprezie w lokalach postanowili jeszcze wypić kilka piw i posilić się. Dołączył do nich 56-letni Kazimierz D. Młodsi pili piwo, starszego częstowali wódką, po którą dwa razy poszli do pobliskiej „Żabki”. Jedną butelkę mężczyzna wygrał w zakładzie – młodzi nie wierzyli, że posiada prawo jazdy. W sumie Kazimierz D. miał wypić prawie litra alkoholu, w końcu upojony spadł z murka i zasnął. To wtedy Michał B. oblał jego odzież kupioną w „Żabce” podpałką do grilla i podpalił. Po jakimś czasie Kamil W. zaczął gasić „pana Kazia” – jak mówili o nim mężczyźni. Polewali piwem, i wódką, Kamil zdarł pasek od spodni i topiącą się koszulkę wykonaną ze sztucznego materiału.

Te drastyczne sceny zarejestrowała kamera szkolnego monitoringu. Film pokazał również, że po zagaszeniu ofiary, 22-latkowie odeszli z tego miejsca i wrócili po kilkunastu minutach – tak jakby chcieli sprawdzić czy Kazimierz D. wciąż żyje. Dopiero około 20 minut po podpaleniu pomoc do rannego wezwał przypadkowy przechodzień.

(ram)

{fcomment}

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *