Za plecami nie ma już nikogo. Zarząd ŚKPR-u wściekły na trenera

Trwa koszmarna seria piłkarzy ręcznych ŚKPR-u Świdnica. W sobotę, w meczu o cztery punkty świdniczanie przegrali w Grudziądzu z miejscowym MKS-em 29:30 i spadli w tabeli na ostatnie miejsce. Gola na wagę zwycięstwa gospodarze rzucili na pięć sekund przed końcem gry. Po meczu wściekli byli nie tylko zawodnicy i trener, ale także działacze. Poszło o nowego gracza ŚKPR-u Artioma Yefimenko, który został zdjęty z boiska po pięciu minutach gry.

MKS Mueller Grudziądz – ŚKPR Świdnica 30:29 (11:12)

Przebieg meczu: 5′ 2:0, 10′ 5:1, 15′ 7:2, 20′ 9:3, 25′ 10:6, 30′ 11:12, 35′ 16:15, 40′ 18:17, 45′ 21:21, 50′ 24:25, 55′ 27:27, 60′ 30:29

ŚKPR: Wasilewicz, Bajkiewicz – Krzaczyński 8, Bruy 6, Grochowski 5, P. Rogaczewski 4, Kijek 2, K. Rogaczewski 2, Chaber 1, Dziwiński 1, Piędziak, Bieżyński, Jarząbek, Yefimenko, Dębowczyk

Karne: MKS Mueller 5/5, ŚKPR 4/2

Kary: MKS Mueller 2 minut, ŚKPR 4 minut

Widzów: 250

Zawodnik z Ukrainy bardzo dobrze prezentował się na treningach, ale trener Krzysztof Terebun nie dał mu szansy na pokazanie swoich umiejętności w grze o punkty. Zdenerwował się na gracza, gdy ten, mimo iż nie był do tego wyznaczony, podszedł do rzutu karnego i nie wykorzystał go. Po tej sytuacji Yefimenko został ściągnięty z boiska i już na njie nie wrócił. – Uczulałem trenera, że Artiom i Dima powinni grać w tym meczu przynajmniej 50 minut – komentuje prezes Jan Masłowski, a członek zarządu Jacek Przenzak dodaje: – Nie ma się co oszukiwać, że przed sezonem nie mieliśmy składu na I ligę. Staraliśmy się wzmocnić zespół. Ściągnięcie dwóch zawodników z Ukrainy wymagało wielu starań. Obaj dają jakość. Nie rozumiem decyzji trenera.

To nie pierwsza dziwna decyzja szkoleniowca ŚKPR-u, który najprawdopodobniej po raz ostatni prowadził zespół ŚKPR-u. Poszukiwania następcy trwają od kilku tygodni.

Mecz dwóch najsłabszych drużyn w lidze był pasjonującym widowiskiem. Obu zespołom bardzo zależało na zdobyciu punktów. Ostatecznie minimalnie lepsi okazali się gospodarze, a gracze Terebuna mogą pluć sobie w brodę, bo chociaż przez większość część pojedynku lepiej prezentowali się od rywali, to zeszli z parkietu pokonani. Z perspektywy ŚKPR-u kluczowy był fatalny początek zawodów. Po dziewiętnastu minutach gospodarze prowadzili 9:2 i nic nie zwiastowało większych emocji. A jednak. ŚKPR nagle złapał wiatr w żagle i jeszcze przed przerwą nie tylko odrobił straty, ale nawet wyszedł na jednobramkowe prowadzenie (12:11).

W drugiej połowie sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. ŚKPR odskoczył na 13:11, ale po kilku minutach przegrywał 16:18. Potem znów sytuacja odwróciła się. ŚKPR prowadził 23:21, 25:23 i 27:25. Wtedy jednak szturm przypuścili gospodarze. Rzucili trzy bramki z rzędu i minimalną przewagę utrzymali do końca meczu. Ost5atnią bramkę rzucili pięć sekund przed końcową syreną.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *