Z przeszłości: Mogą mnie rozdać pieskom

Jerzy Urban czuje się dobrze

Jak czuje się pan jako naczelny najlepiej sprzedającego się w Rzeczypospolitej tygodnika politycznego? – Ja wszędzie czuję się dobrze. Na każdej posadzie, która nie wymaga pracy fizycznej. Dobrze bym też się czył kierując nie sprzedającym się tygodnikiem (pyknięcie fajki), ale wolę jak pismo się sprzedaje.


Artykuł ukazał się w Wiadomościach Świdnickich nr 27 w 1992 roku na stronie 1 i 15 (06.11.-13.11.1992)
“Wiadomości z przeszłości” to zbiór zdjęć i artykułów z archiwum redakcji “Wiadomości Świdnickich”
– najstarszego tygodnika w powiecie świdnickim.
Zapraszamy do obserwowania naszego konta na Instagramie @wiadomoscizprzeszlosci
rozmawiał: Leszek A. Kumanek, pisownia oryginalna


Kilkaset tysięcy sprzedanego tygodnika “Nie”, którego jest pan pomysłodawcą i szefem, to jak kilkaset tysięcy podpisów, uprawniających do kandydowania w jakichkolwiek wyborach. Dlaczego więc pan nie skorzystał ostatnio z szansy?

Wie pan, Polska to jest mały kraj. Właściwie to jest coraz mniejszy kraj. Coraz więcej tu małości, ja bym chciał coś większego, jakiś większy kraj.

Na przykład były Związek Radziecki?

(Zaskoczenie) … Och, wie pan. To już jest ponad moje marzenia, ot jak, hmmm (zakłopotanie) … zaraz, zaraz, zaraz, zaraz … wie pan, że trudno mi sobie wybrać jakiś większy kraj, a mimo to poręczny.

Jaka liczba procesów czeka pana obecnie w związku z działalnością tygodnika “Nie” i czy zyski z pańskiej firmy wystarczą na pokrycie wszystkich sądowych kosztów?

Na razie mieliśmy zaledwie jeden procesik o pornografię. Ale sądzę, że będą wkrótce wydawaniu tygodnika “Nie” towarzyszyć coraz liczniejsze procesy – Niespecjalnie się tego lękam… Czy moja kiesa wytrzyma? Wie pan, yyy, w ogóle nie wypada panu zadawać takich pytań, skoro pan nie płaci za ten dzisiejszy występ. A, yyy, ja myślę, że sami czytelnicy sfinansują ewentualne kłopoty redakcji (pyknięcie fajki)… No, a pańskie tutaj jakieś aluzje do ewentualnych zarobków są zupełnie nie na czasie, dlatego że teraz w Polsce czym kto więcej zarabia, tym jest bardziej godzien szacunku. Taki ustrój tutaj został wprowadzony. Ja w tym nie brałem udziału.

Czy mógłby pan zdradzić kuchnię wywoływania skandali sterowanych, które – jak nie od dziś wiadomo – tylko podbudowują, wzmacniają finansowe sukcesy?

Wcale nie chcę wywoływać skandali. One się jakoś same wywołują. Ja chcę być grzeczny, układny, po czym jak jestem grzeczny i układny nagle się okazuje, że jestem prowokacyjny i bezczelny.

Ludzie uważali i uważają pana za świnię. Z kumpla Hłaski, z “Po prostu”, stał się pan triumfacki, Jaruzelskiego. Czy chciałby się pan wytłumaczyć z tej metamorfozy?

Jest to kolosalny, osobisty awans, ponieważ z kolegi kabotyna stałem się podwładnym wielkiego człowieka. Człowieka o wybitnym umyśle.

Co zatem sądzi o pańskiej obecnej działalności generał Jaruzelski? Rodzaj jego “dowcipu” jest zdecydowanie różny od pańskiego, o czym wspomina zresztą “Alfabet Urbana”. Proszę tylko nie odpowiadać, żebym zapytał generała, bo do niego nie można wejść, ot tak, po schodach, z ulicy, jak do pana.

Przypuszczam, że to, co robię, mocno generała brzydzi, ale jest on zbyt przyjazny i zbyt dobrze wychowany, żeby dać mi to do zrozumienia.

Pańska była żona, studentka mojego profesora uniwersyteckiego (Mieczysława Inglota, literaturoznawcy), zwierzyła mu się niegdyś, że przyczyną upadku jej małżeństwa była pańska totalna awersja do zapachu niemowlęcych pieluch. Wybiegał pan wściekły z mieszkania, gdzie rozwieszone pieluchy nie stwarzały klimatu do pracy początkującego intelektualisty. Przy tym wrzeszczał pan niemiłosiernie. Jakie – w tym kontekście – ma pan zdanie o ustawie antyaborcyjnej?

Nie ma w tym, po pierwsze, niczego dziwnego. Bardzo wielu ludzi brzydzi się larwami, a kocha motyle. Ja też wolę dorosłych. A ustawę antyaborcyjną uważam za bezczelną, klerykalną. To średniowieczne wkraczanie prawa do damskiej pochwy.

Co sądzi pan o sygnalizowanym w publikatorach zalewie pornografii? Czy nie miałby pan nic przeciwko pańskim zdjęciom w filmie pornograficznym? Wziąłby pan udział w filmie bara-bara.

Ja w ogóle przeczę, że istnieje pornografia. Wobec tego, coś, co nie istnieje, nie można zalewać. Polska jest krajem pruderyjnym i proszę bardzo (pokazuje numer tygodnika “Nie”), jak tutaj wydrukowaliśmy parę rozebranych panienek, to grafik od razu pozasłaniał im cipy. Natomiast ja w filmie pornograficznym – Nie. Wie pan, nie grałbym dlatego, że ja jestem estetą i… yyy, byłbym skrępowany swoją kiepską urodą. Poza tym kręcąc dzisiaj tę rozmowę na video macie tak marną aparaturę, że moich genitaliów… po prostu nie byłoby by widać. Trzeba byłoby zamontować jakiś szelmowski system szkieł powiększających.

Czy mógłby pan opowiedzieć dowcip o sobie. Dowcip z kategorii sprośnych. Ten, który pana najbardziej ubawił?

W żadnych kategoriach nie potrafię opowiadać dowcipów. Ja ich nie zapamiętuję. Musiałbym je notować.

To może ja panu powiem. Będąc młodym studentem polonistyki, zbierałem tzw. poezję klozetową i natrafiłem kiedyś na taką inskrypcję. Nazwałem ją “tekstem recepturalnym”:

Czy wieczorem, czy też z rana
Nie zapominaj myć Urbana.

Drugi napis z muru to właściwie epigramat:

Dupa głową, uszy osła,
Tłusta broda mchem porosła,
Gwiazda z młotem na k…
Oto rzecznik w całej krasie.

(wysłuchany z podziwem) Nigdy bym nie potrafił nauczyć się tak długiego wiersza…

Ale dla takiej osoby warto było.

(Urban z uśmiechem) Dziękuję.

Był pan więc redaktorem pism opozycyjnych, jak np. “Po prostu”. Następnie “Szpilek”, “Polityki”. Kibicem z “Kulis”. Był pan rzecznikiem totalitarnego rządu, prezesem Radiokomitetu, jednym z szefów “Interpressu”. Obecna posada to współwłaściciel i naczelny tygodnika, którego tytuł jest dość wyraźną deklaracją polityczną. Ludzie wokół trajkoczą, że najchętniej widzieliby pana we wzorcowym punkcie skupu żywca, i to bynajmniej nie jako kierownika tej placówki. Czy przewiduje pan jakieś innej formy działalności rozrywkowej?

Proszę pana, sytuacja wokół nie zachęca mnie do pracy na estradzie. Nie, ja już chcę ustabilizować się jako redaktor tego pisemka i bawić się na jednej posadzie.

Ponieważ śmierć sięga nawet po geniuszy proszę zdradzić, kogo (osobę lub instytucję) uczynił pan spadkobiercą tych – z takim biglem – zdobywanych pieniędzy?

(z uśmiechem) Jak już zdobędę wielkie pieniądze, to postaram się wydać je tak szybko, żeby nikt po mnie niczego nie odziedziczył.

Czy uważa pan, że będzie się panu należało miejsce w Alei Zasłużonych na nowych Powązkach? Np. obok Bieruta czy powiedzmy, Ochaba?

(z powagą) Wszystkich ich wkrótce stamtąd powyrzucają. To wynika z obecnych skłonności rządzących, a i drugiej strony, w towarzystwie obecnych władców nie chciałbym leżeć “za Chiny”, ani za życia, ani za śmierci.

Czy żydowski rytuał grzebania zmarłego na siedząco jest w zgodzie z pańskimi oczekiwaniami, jeżeli idzie o pochówek w mitycznej, przyszłej Alei Zasłużonych?

Nie wiedziałem, że Żydzi grzebani są na siedząco. Szkoda, bo ja już za życia lubię leżeć, nie znoszę siedzieć. Myślę, że po śmierci gusta mi się nie zmienią. Może będzie można się spalić, to by było najlepsze, ale prawdę mówiąc, to mnie zupełnie nie obchodzi, co ze mną zrobią po śmierci. Mogą mnie spalić, mogą mnie pieskom rozdać na zakąskę, wszystko mi jedno.

Pańska obecna postawa społeczna, styl bycia, polityczna odwaga trąca ekshibicjonizmem. Czyżby dzisiejszy Urban nie miał naprawdę nic do ukrycia? Nic intymnego?

(stojąc w “wc”, gdzie z braku czasu, odpowiadał na ostatnie pytania) W ogóle nie mam żadnych skłonności do ekshibicjonizmu. Po prostu jestem trochę bardziej… mniej obłudny niż większość ludzi (odrywa kawałek papieru toaletowego, smarka weń, wrzuca zwitek do muszli i spuszcza wodę).

Na koniec proszę powiedzieć, czy jest pan obrzezany. Wypowiadał się pan w tej kwestii kilka lat temu, ale są ludzie, którzy chcieliby jeszcze raz to usłyszeć.

(wyciąga fajkę z ust, stojąc dalej w “wc”, na tle muszli klozetowej) Nie wyobraża pan sobie, jakie to idiotyczne pytanie. Moi rodzice – to polscy, liberalni inteligenci. Żadne obrzezanie więc, czy chrzczenie czy jakieś inne takie magie nie wchodziły w grę. Jeśli pan się na tym zna i jeśli ma pan takie szmalcownicze umiejętności, to ja chętnie panu pokażę (rozpina rozporek)…

Chętnie zobaczę…

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *