Więcej fotoradarów

fotoradarale

fotoradaraleDOLNY ŚLĄSK. Do końca tego roku na Dolnym Śląsku ponaddwukrotnie zwiększy się liczba fotoradarów.

Do końca tego roku na Dolnym Śląsku ponaddwukrotnie zwiększy się liczba fotoradarów. Kierowcy będą mieli pewność, że to rzeczywiście urządzenia robiące zdjęcia, a nie atrapy, bo będą żółte. Ich oznakowywanie rozpocznie się już w tym miesiącu.

fotoradarale

Przez wiele lat fotoradarami zarządzały Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz policja. Pod koniec ubiegłego roku przejęła je Inspekcja Transportu Drogowego. Jej południowo-zachodnia delegatura, która obejmuje Dolny Śląsk wraz z powiatami wschowskim, żagańskim i żarskim, dysponuje obecnie 77 masztami, ale tylko 11 z nich to faktycznie fotoradary, reszta jest atrapami.

W internecie mnóstwo jest portali, które oferują mapy z lokalizacją fotoradarów, zapewniając, że wskazują te na pewno działające. Tak naprawdę jednak nigdy nie można mieć pewności, które z urządzeń robi zdjęcia, bo bywa, że rejestratory są przenoszone z jednego masztu do drugiego. Jak szacuje Inspekcja Transportu Drogowego, tylko około 10 procent masztów to ewidentne atrapy, w których nie ma nawet podłączenia do prądu, więc nigdy nie będzie w nich urządzeń rejestrujących.

Obecnie na dolnośląskich drogach ryzyko mandatu za przejechanie obok fotoradaru z niedozwoloną prędkością wynosi jeden do siedmiu. Wkrótce jednak kierowcy będą musieli znacznie bardziej uważać, bo do końca roku inspekcja chce dokupić 14 nowych urządzeń. W ten sposób liczba fotoradarów w regionie wzrośnie do 25. Plus jest taki, że wszystkie mają być oklejone na żółto. Nie będzie więc problemu z rozróżnieniem, który działa, a który to jedynie pusta skrzynka. Zgodnie z nową ustawą o fotoradarach wszystkie atrapy mają być zlikwidowane do czerwca 2014 roku.

– Wyznaczyliśmy 25 najbardziej niebezpiecznych miejsc na Dolnym Śląsku, gdzie staną fotoradary. Jednak dopóki będziemy mieli więcej masztów niż urządzeń, będziemy przenosić rejestratory – mówi Aleksandra Kobylska z Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. – Do grudnia, nim kupimy nowy sprzęt, może się więc zdarzyć, że w oklejonym na żółto maszcie nie będzie fotoradaru, choć to mało prawdopodobne, za to zdjęcia będzie robiło nieoznakowane urządzenie. Docelowo w każdym maszcie, oznaczonym zgodnie z przepisami, będzie znajdowało się urządzenie rejestrujące.

W kolejnych latach do 2014 roku fotoradary teoretycznie też mogą być przenoszone, jednak inspekcja zapewnia, że tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdyby na przykład okazało się, że na innym odcinku drogi wzrosła gwałtownie liczba wypadków.

– Nie ma sensu oszukiwać kierowców – mówi Kobylska. – Oczywiście atrapy pełniły rolę prewencyjną, jednak tylko w pewnym stopniu. W Warszawie okleiliśmy na żółto cztery fotoradary, ale przez ponad dobę kierowcy nie znali jeszcze tego oznakowania. W tym czasie urządzenia zarejestrowały ponad 500 przekroczeń prędkości o ponad 30 km/godz. To pokazuje, że nie wszyscy zwalniają przed fotoradarami, bo liczą, że to atrapy. Chcemy grać w otwarte karty. Oznakowując urządzenia, informujemy kierowców, że to miejsca, gdzie ginie najwięcej osób i zależy nam, by tam zwolnili. Niech wiedzą, że mogą być sfotografowani, ważne, żeby zmniejszyła się liczba wypadków.

Kierowcy nie mogą już liczyć, że mandat na podstawie zdjęcia z fotoradaru się przedawni. Wcześniej policja miała 30 dni na jego wystawienie i weryfikowała go ręcznie. Teraz okres ten został wydłużony do 180 dni, a na dodatek procedura została zautomatyzowana. Fotoradary drogą elektroniczną przesyłają zdjęcia do Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, które powstało w inspektoracie. Komputer odczytuje ze zdjęcia numer rejestracyjny auta i wysyła zapytanie do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców o dane właściciela. – Mamy nawet maszyny do kopertowania, wszystko dzieje się więc szybko i sprawnie – zapewnia Aleksandra Kobylska.

ŹRÓDŁO: regional.pl

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *