To już nie przypadek
Na przestrzeni trzech miesięcy w każdej z kasz, które kupił nasz Czytelnik, znajdowały się mole.
– W sierpniu, wrześniu i w październiku w sklepie Biedronka przy ul. Wróblewskiego, gdzie robię zakupy, kupowałem m.in. kaszę jęczmienną perłową w torebkach i zapakowaną w pudełka po 4 torebki. Miałem wyjątkowe „szczęście”, że oprócz kaszy w środku były również latające mole. Dwukrotnie poszedłem do sklepu, aby pokazać czym handlują. Kierowniczka poinformowała mnie, że towar jest zapakowany u producenta, a oni nie widzą, co jest w środku. Zgadzam się z tym w stu procentach. Jednak, gdy powiedziałem jej, że powinna interweniować u producenta, powiedziała, że ja mam to zrobić – opowiada nasz Czytelnik, który zgłosił się w piątek do redakcji. – Przyznaję, że za każdym razem towar był wymieniany. Gdy za trzecim razem sytuacja się powtórzyła już nie poszedłem do sklepu. Przyszedłem do was prosić o pomoc – powiedział. Postanowiliśmy szybko działać.
Pierwszy telefon wykonaliśmy do producenta. Ten połączył nas z laboratorium. Specjalistka wyjaśniła nam w jaki sposób może dochodzić do „zarażenia”. Poprosiła o podanie numeru partii i napisanie oficjalnego zgłoszenia. Oczywiście zrobiliśmy to prosząc o jak najszybszą interwencję. Z sugestii przedstawicieli producenta wynikało, że istnieje prawdopodobieństwo „zarażenia” półki w sklepie. Dlatego kolejnym krokiem było zgłoszenie do działu prasowego i biura obsługi klienta w sieci Biedronka. Oprócz maila połączyliśmy się również telefonicznie. Pracownik sieci podziękował za zgłoszenie, obiecał interwencję w tej sprawie. Producent, któremu podaliśmy do telefonu naszego Czytelnika zapewnił, że odda mu pieniądze za kasze. – Nie chcę tych 2 złotych. Jeszcze mnie stać z emerytury na zakupy. Chcę tylko, aby ktoś szybko zainterweniował i sprawdził, czy podobna sytuacja nie ma miejsca w innych sklepach w Polsce – odpowiada nasz Czytelnik.
(red)