Sztuka obok nagich pań
Przeglądając czerwcowe wydanie Playboy’a, gdzie poza zdjęciami gołych lasek są naprawdę świetne wywiady, a także ciekawy humor natknęłam się na artykuł Anny Muchy.
Informację, że była dziewczyna Kuby Wojewódzkiego podejmuje współpracę z magazynem czytałam na jednym z plotkarskich serwisów. Nie sądziłam jednak, że to, co tam podano okaże się najprawdziwszą prawdą.
„Aktorka, która nie popisała się jako jurorka w programie „You can dance” robiąc coś na czym kompletnie się nie zna, będzie pisała dla tego pisma felietony…? Oooo, będzie powtórka z rozrywki” – myślałam. Uważałam ten pomysł za wielką pomyłkę. Moje wrażenie potęgował fakt, że miała zabrać się za sztukę publicystyki, jaką jest dla mnie felieton. – „Mucha chce się wylansować,.. kosztem kolejnej kompromitacji? Czy warto?” – zastanawiałam się a nawet drwiłam. Jej złote pięć minut zaczęło się od momentu, w którym pokazała swoją odmienioną figurę o 11 kg mniej na dwóch okładkach pisma dla mężczyzn. Tam się zaczęło i tam się skończy… Byłam tego pewna. Zegar wybije dla niej północ i nie będzie już nic poza ładną buzią i ciałem.
Moja krytyka okazała się przedwczesna i bezpodstawna. Jej felieton przeczytałam z dużym zainteresowaniem, tym większym, że z każdą kolejną linijką moje pierwsze wrażenie odchodziło w niepamięć. Tym większe było również moje uznanie, kiedy po lekturze jeszcze przez jakiś czas miałam rozmyślenia na poruszany przez nią w felietonie temat. No cóż Pani Aniu, źle Panią oceniłam.
Okazuje się, że wyciągnęła Muszka z nieudanej przygody z tanecznym show wnioski i teraz leci wysoko. To szkoła również dla mnie. Zrozumiałam, że nikomu, kto chce realizować swoje marzenia, pod żadnym pozorem nie można skrzydełek podcinać.