Świętowanie najważniejszych narodzin w dziejach świat

W ferworze świątecznych przygotowań i zakupów często zapominamy o istocie nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia. Święta te to nie tylko piękne choinki i masa prezentów pod nimi – to przede wszystkim czas poświęcony najbliższym w zadumie. Czas, do którego należy się odpowiednio przygotować. Jak powinniśmy to zrobić i o czym nie możemy zapomnieć mówi Ignacy Dec, biskup świdnicki.

Już jutro świętować będziemy Wigilię Narodzenia Pańskiego, a czas adwentu zbliża się do końca. Czym jest adwent i dlaczego ten czas jest ważny dla Kościoła katolickiego?

Okres Adwentu ma podwójny charakter. Jest czasem naszego przygotowania do świąt Narodzenia Pańskiego, podczas których wspominamy i czcimy pierwsze przyjście Chrystusa. Stąd też w liturgii adwentowej wracaliśmy do czasów bezpośrednio poprzedzających Wcielenie. Adwent jest także okresem w którym wiele słyszymy i mówimy o drugim przyjściu Chrystusa do nas. Będzie to przyjście na końcowy sąd, przyjście w chwale i majestacie o niespodziewanym czasie. Zapowiada je Chrystus we fragmencie Ewangelii czytanym w pierwszą Niedzielę Adwentu: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie (…). Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie” (Mt 24,42.44 ). Wezwanie to wytyczyło nam program na cały Adwent, a poniekąd i na całe nasze ziemskie życie, które winno być czujnym, modlitewnym oczekiwaniem na powtórne przyjście Chrystusa. Adwentowe czuwanie miało  zmierzać ku temu, aby Chrystus zadomowił się pełniej w naszym życiu osobistym, rodzinnym, parafialnym, narodowym. Podjęcie czuwania miało także wzbudzić w nas większą tęsknotę za Bogiem, przyczynić się do głębszego doświadczania Boga, Jego miłującego działania w naszej codzienności.    Czas Adwentu miał nam także ukazać doniosłość pierwszego przyjścia Jezusa na ziemię, które było ubogie, ciche, ukryte przed oczyma wielkich tego świata.

Czytelnicy pozwolą, że przytoczę tu krótki fragment z mojego Listu pasterskiego, który był czytany  1 grudnia br. w Pierwszą Niedzielę Adwentu, w  naszej diecezji. Dla tych, którzy byli wtedy w kościele, będzie to przypomnienie a dla innych mała świąteczna refleksja.

„Jezus urodził się nie w pałacu, lecz w stajni przeznaczonej dla zwierząt. Jego matką była uboga, nikomu nieznana, ale wybrana przez Boga, izraelska dziewczyna, Maryja. Oprócz Maryi i Józefa, Jezusa jako pierwsi  powitali na ziemi prości pasterze, a potem trzej Mędrcy ze Wschodu. Po powrocie z Egiptu Jezus wychowywał się i dorastał w Nazarecie, małej palestyńskiej wiosce. Mając trzydzieści lat, rozpoczął swoją publiczną działalność, głosząc Ewangelię o Królestwie Bożym, o miłości Boga do ludzi i czyniąc cuda dla biednych, chorych, źle się mających. W czasie swojej działalności nie napisał żadnej książki. Nigdy nie sprawował żadnego urzędu. Nie założył własnej rodziny, nie miał własnego domu. Nigdy nie wyjechał poza Palestynę. Nigdy nie zamierzał osiągać niczego, co łączyłoby się z doczesnym znaczeniem i ludzką wielkością. Od nikogo, poza Ojcem Niebieskim, nie otrzymał żadnego poparcia dla swojej misji. Miał zaledwie 33 lata, kiedy uczeni żydowscy, tkwiący w ciasnych nakazach i zakazach, wystąpili przeciw Niemu. Ze strachu przed prześladowaniem a może i przed śmiercią, opuścili Go w popłochu Jego uczniowie. Jeden z nich Go zdradził za pieniądze, inny trzykrotnie się Go wyparł. Wytoczono Mu proces przed pogańskim sędzią, oskarżając Go o bluźnierstwo. W trakcie procesu szydzono z Niego, poniżano Go i okrutnie torturowano. Skazano Go na najbardziej wówczas haniebną śmierć przez ukrzyżowanie. Kiedy umarł w męce, złożono Go do wypożyczonego grobu. A mimo to, że minęło już dwadzieścia wieków od tych wydarzeń, to On właśnie i nikt inny, pozostaje ciągle centralną Postacią świata. To od Jego narodzin miliardy ludzi liczą czas. To z Jego powodu miliony ludzi w ciągu minionych dwóch tysiącleci zmieniły swoje życie. Miliony, ze względu na Niego i Jego naukę, odrzuciły nienawiść, zemstę, okrucieństwo. Miliony, ze względu na Niego, dochowały wierności swoim małżonkom. Miliony oddały swoje życie na służbę Jego sprawie i bliźnim. Miliony potrafiły wybaczyć największe krzywdy swoim prześladowcom. Miliony potrafiły przezwyciężyć chciwość i skąpstwo, aby się podzielić kawałkiem chleba z potrzebującymi. Miliony z Jego powodu poszły przez życie tą drogą, którą wskazał – drogą miłości, życzliwości, pokory i ofiary. To On dokonał największej i jedynie sensownej rewolucji w historii ludzkości. Dokonał rewolucji duchowej, takiej rewolucji, w której nie przelewa się cudzej krwi, a tylko – jak trzeba, krew własną. A stało się to wszystko dlatego, gdyż Jezus Chrystus nie był tylko wyjątkowym człowiekiem, ale Synem Bożym, Bogiem-Człowiekiem, który przez swoje narodzenie, swoją śmierć i swoje zmartwychwstanie wszedł w historię ludzkości i pozostał w niej ciągle żywy. Pozostał w Eucharystii, w Słowie Bożym i w założonym przez siebie Kościele. Jest i na zawsze pozostanie jedynym i powszechnym Zbawicielem świata. Tylko na Jego Ewangelii możemy budować lepszy świat”.

W sklepach świąteczny nastrój i klimat. Komercjalizacja sięga zenitu, a osoby odpowiedzialne za wyniki sprzedażowe wypychają na pierwszy plan tradycje, zapominając przy tym o istocie tych świąt – narodzeniu Pana Jezusa. Czy to nie On powinien być w tym czasie w centrum naszej uwagi?

Na jednym z przedświątecznych spotkań opłatkowych, powiedziałem, że już Arystoteles, filozof grecki z IV wieku przed narodzeniem Chrystusa, ojciec filozofii europejskiej i światowej, uważał,  że człowiek obdarzony mądrością potrafi odróżniać rzeczy i sprawy istotne od nieistotnych. Najważniejszą osobą podczas świąt Bożego Narodzenia jest Jezus Chrystus, bowiem święta te ukształtowały się po to, aby  dziękować Bogu za Jego ziemskie narodzenie, cieszyć się Jego obecnością wśród nas jako naszym Odkupicielem i przewodnikiem do wieczności. Obchodzenie tych świąt bez  Jezusa podobne byłoby do obchodzenia jubileuszu bez jubilata. Owszem, jesteśmy zadowoleni, że obchód narodzin Jezusa obrósł , zwłaszcza w Polsce, w piękną tradycję bożonarodzeniową, z którą  – jak sądzę –  nie trzeba walczyć, ale uważać ją za coś, co powinno nam pomoc odkryć  i skoncentrować się na głównym Bohaterze tych świąt. Jego ziemskie narodzenie, które wspominamy i za które dziękujemy,  jest istotą tych Świąt.

Jakie tradycje świąteczne są według Księdza Biskupa ważne? Jakie ma Ksiądz wspomnienia z rodzinnego domu?

Najpierw ważne jest odpowiednie przygotowanie do świąt. Powinno się w nim akcentować przygotowanie duchowe, w którym ważna jest codzienna modlitwa, uczestnictwo we Mszy św. roratniej, udział w rekolekcjach adwentowych, przystąpienie do Sakramentu Pokuty i Pojednania. Główne świętowanie uroczystości rozpoczynamy od Wieczerzy Wigilijnej w gronie rodzinnym.

Gdy chodzi o część drugą pytania, to powiem tylko tyle, że najpiękniejsze niezapomniane przeżycia mam z rodzinnego wiejskiego domu, w którym spożywaliśmy wieczerzę wigilijną z rodzicami i ośmioosobowym rodzeństwem. Były wtedy ostre zimy, zawsze ze śniegiem i mrozem. Nie było samochodów. Komunikacja autobusowa była też skromna. Długą drogę do kościoła przebywaliśmy pieszo, często w mrozie, pokonując śniegowe zaspy. Liczni byli kolędnicy, najwięcej spośród dzieci, młodzieży, ale także dorosłych. Do pięćdziesiątego dziewiątego roku życia, to jest do chwili przyjęcia święceń biskupich, nie byłem w domu rodzinnym na wigilii tylko   trzy razy. Moja obecność w domu rodzinnym w tym czasie była możliwa, gdyż najwięcej lat mojej posługi kapłańskiej spędziłem najpierw na studiach a potem w Metropolitalnym Wyższym Seminarium Duchownym i Papieskim Wydziale Teologicznym we Wrocławiu. 

A jak Wigilię i Boże Narodzenie świętuje się w Kurii?

Kuria jest instytucją, w której pracujemy w różnych wydziałach. Każdego roku, kilka dni przed świętami jest spotkanie opłatkowe pracowników Kurii z przedstawicielami samorządu szczebla powiatowego, miejskiego i gminnego, z pracownikami z przedstawicielami placówek oświatowych, mundurowych i innych.  W okresie świątecznym w gmachu Kurii Biskupiej odbywa się kolęda, połączona z modlitwą, błogosławieniem osób i pomieszczeń biurowych.

Czego nie powinno w takim razie zabraknąć w domach podczas Wigilii? W jaki sposób należy ją obchodzić, a jak kolejne dni?

Z pewnością podczas spotkania rodziny przy wigilijnym stole nie jest najważniejsza ilość i jakość potraw, ale najważniejsze jest nasze duchowe przygotowanie i usposobienie,  zadbanie o wymiar religijny tej niezwykłej Wieczerzy. Pod biały obrus na stole wigilijnym wkładamy siano, stawiamy talerz z opłatkiem, potrawy wigilijne oraz święcę, którą na początku zapalamy, mówiąc: „Światło Chrystusa”. W dalszym ukształtowaniu Wieczerzy warto posłużyć się  broszurą pt. „Obrzęd Wieczerzy Wigilijnej” rozprowadzaną często przez duszpasterzy, a także zamieszczanej zwykle w przedświątecznej prasie katolickiej, w tym także w  wielu gazetach parafialnych. Wiele informacji na ten temat znajdziemy w świątecznym numerze „Gościa Niedzielnego” i „Niedzieli”.  Dodam tylko, że istotnym punktem w tym programie jest odczytanie przez kogoś fragmentu Ewangelii według św. Łukasza  o narodzeniu Jezusa  (Łk 2,1-14)  oraz dzielenie się  miłością i  dobrym słowem podziękowań i życzeń przy łamaniu się opłatkiem. Dobrze jest też pod koniec wieczerzy zaśpiewać w gronie rodzinnym kilka kolęd. Po Wieczerzy Wigilijnej wedle fizycznych możliwości – udajemy się na pasterkę. Każda świątynia, w której sprawujemy Eucharystię  jest dzisiaj  naszym Betlejem, gdzie spotykamy Jezusa i składamy Mu  pokłon.

Po wieczerzy wigilijnej, zgodnie z tradycją, rodziny powinny udać się na pasterkę. Jaką ma symbolikę ta Msza Święta? Czym różni się od pozostałych?

Pasterka jest Mszą św. jak każda inna sprawowana Eucharystia. Jej urok i szczególność wyrasta z czasu, kiedy ją sprawujemy. Jest sprawowana  najczęściej o północy. W kościołach widzimy pięknie oświetlone choinki. Są przygotowane szopki i śpiewamy melodyjne i bogate w treść teologiczną polskie kolędy. Możemy się szczycić, że spośród wszystkich narodów świata mamy ich najwięcej i wydaje się nam, że każda kolejna jest najpiękniejsza.  Podczas sprawowania pasterki powinno nam towarzyszyć dziękczynienie za przyjście na świat Zbawiciela, mówiąc językiem Ewangelii, za to, że „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 2,16).   

A czy ma Ksiądz Biskup ulubioną kolędę?

W świdnickiej katedrze podczas świąt, szczególnie po pasterce, śpiewałem dotąd siedem zwrotek kolędy „Oj Maluśki”. Jest to kolęda, którą  lubił śpiewać św. Jan Paweł II, zarówno w Krakowie, jak i na Watykanie. Mam w rezydencji pianino, na którym każdego dnia w okresie świąt Bożego Narodzenia gram i śpiewam różne kolędy, szczególnie te tradycyjne, a także dziś mało znane kolędy, które znam  z lat mojego dzieciństwa. 

Podsumowując, co powinniśmy zrobić, aby móc powiedzieć: „przeżyłem te święta właściwie”?

Odrodzić w sobie miłość do Pana Boga i do ludzi, zwłaszcza do tych , z którymi na co dzień żyjemy.

Dziękuję za rozmowę i proszę o udzielenie Błogosławieństwa Czytelnikom „Wiadomości Świdnickich”.

Wszystkim Czytelnikom życzę Błogosławionych Świąt: nowego pokoju, radości i miłości oraz zdrowia w Roku 2020.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *