Sprawiły niespodziankę, były o krok od sensacji

Chyba mało kto przypuszczał, że MKS Świdnica stać będzie na nawiązanie wyrównanej walki na parkiecie mocnego zespołu z Pszczyny. A jednak. Drużyna Marka Olczyka pokazała, że na przekór problemom kadrowym drzemią w niej naprawdę spore możliwości.

 

Chyba mało kto przypuszczał, że MKS Świdnica stać będzie na nawiązanie wyrównanej walki na parkiecie mocnego zespołu z Pszczyny. A jednak. Drużyna Marka Olczyka pokazała, że na przekór problemom kadrowym drzemią w niej naprawdę spore możliwości.

PLKS Pszczyna – MKS Świdnica 3:2 (-20, -14, 18, -20, 11)

MKS: Druciak, Woźniak, Krusiewicz, Małodobra, N. Gezella, Godyla (libero) oraz Szymańska (2 libero), Sowa, Grzelka

Przegrana 2:3 to wynik, który przed meczem byłby brany w ciemno. Zdobycie punktu to niewątpliwy sukces świdniczanek, jednak po ostatniej piłce sobotniego meczu radość mieszała się z niedosytem. – Apetyt wzrósł po czwartym secie, bo w tie-breaku prowadziliśmy już 6:1 – tłumaczy trener Olczyk. Siatkarki MKS-u były na prostej drodze do zwycięstwa, ale jak to często bywa w tej dyscyplinie nagle stało się coś niewytłumaczalnego. Aleksandra Maodobra i jej koleżanki zacięły się w jednym ustawieniu i straciły aż siedem punktów z rzędu! Gospodynie wygrzebały się z beznadziejnej sytuacji i wyszły na prowadzenie 8:6. Świdniczanki próbowały jeszcze zewrzeć szeregi, ale rywalki już nie pozwoliły na wiele. Wygrały tie-break 15:11, a cały mecz 3:2.

Równie wiele zwrotów akcji dostarczyło całe spotkanie. Po wygranej w pierwszym secie MKS wyraźnie przegrał dwa następne. Rozpędzone zawodniczki z Pszczyny liczyły, że zakończą sprawę w czterech partiach, ale wtedy przebudziły się dziewczyny z MKS-u.

(ram)

{fcomment}

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *