Proboszcz nie chce kotów

koty

kotyCzłonkowie Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich uważają, że proboszcz świebodzickiej parafii pw. św. Brata Alberta pozbawił schronienia wolno żyjących kotów mieszkających na tym terenie. Ksiądz mówi, że to wszystko dla dobra dzieci.

Członkowie Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich uważają, że proboszcz świebodzickiej parafii pw. św. Brata Alberta pozbawił schronienia wolno żyjących kotów mieszkających na tym terenie. Ksiądz mówi, że to wszystko dla dobra dzieci.

koty

Darcie kotów

Zwierzęta przebywały na terenie parafii oraz w okolicznej szopie  od 6 lat i nikomu nie przeszkadzały, dopóki nie zmieniła się władza kościelna. – Poprzedniemu proboszczowi obecność kotów nie przeszkadzała, wręcz przeciwnie – wspierał swoich parafian w ich działaniach. Kiedy proboszczem został ks. Daniel Szymanik i wybudowano nową plebanię, sytuacja uległa zmianie – wyjaśnia Krystian Botew, wiceprezes Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich działających m.in. na rzecz zwierząt.

Koty zostały pozbawione dachu nad głową i obecnie nie mają dokąd pójść. – Bytują w okolicy plebanii, na jednym ze świebodzickich osiedli i śpią przy rurach ciepłowniczych, bo tam mają najcieplej. Wiemy, że okoliczni mieszkańcy je dokarmiają, ale nocami jest zimno i ciężko będzie im przetrwać w takich warunkach – mówi Adrianna Kaszuba ze Stowarzyszenia Inicjatyw Obywatelskich.

Pojawił się pomysł i pomoc parafian, aby zapewnić kotom ocieplane drewniane budki, w którym mogłyby mieszkać oraz mieć stały dostęp do pożywienia.  – Wierni niestety otrzymali opór od swojego duszpasterza. Usłyszeli, że parafia to nie schronisko, a ksiądz zajmuje się ludźmi, nie zwierzętami – informuje wiceprezes i dodaje: – Zgodziliśmy się z nim, jednakże zaskoczył nas fakt, iż pomimo deklaracji utrzymania kotów przez parafian, sfinansowania przez nich ocieplanych budek ustawionych w niewidocznym miejscu, napotkaliśmy opór.

Odwracanie kota ogonem?

Redakcja „Wiadomości Świdnickich” wystosowała do księdza pismo, w którym pyta o powód niemożności dalszego bytowania kotów. Ksiądz odpowiada, że to wszystko dla dobra dzieci. – We wszystkich kierowanych do parafii interwencjach poruszano kwestię zagrożenia, jakie od pewnego czasu stwarzają te dziko żyjące koty dla bezpieczeństwa i zdrowia małych dzieci bawiących się m.in. na placach zabaw w w/w placówkach publicznych. Ponadto chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że nie jest mi obojętny los tych dzikich kotów skoro do tej pory nikt na terenie parafii ich nie skrzywdził, jednak troska o nie nie może pozostawać w sprzeczności z bezpieczeństwem małych dzieci – informuje ks. Daniel Szymanik.

Adrianna Kaszuba z SIO uważa, że koty wolno żyjące nie stanowią zagrożenia dla dzieci, bo trzymają się od nich z daleka. – Dziki kot podchodzi tylko do osób, które go karmią, ale i do nich ma dystans – mówi. Zapewnia, że wolno żyjący kot nie ugryzie dziecka ani nie stanowi żadnego zagrożenia epidemiologicznego.

Co się stanie z kotami?

Jak dotąd, nie wiadomo, co się stanie ze zwierzakami, ale zostały w tej sprawie poczynione pewne kroki i jest nadzieja na rozwiązanie konfliktu pomiędzy stronami. – W związku z licznymi interwencjami rodziców dzieci, które przebywają na terenie Parafii pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego, uczestnicząc w nabożeństwach oraz w różnych spotkaniach związanych z działalnością naszej wspólnoty w Domu Parafialnym, a także pismami, zarówno dyrekcji szkoły podstawowej jak i przedszkola publicznego, których to place zabaw przylegają bezpośrednio do terenu parafii, w sprawie nie dokarmiania dzikich kotów żyjących na Osiedlu Piastowskim, zostałem zobowiązany przez Radę Parafialną do poczynienia kroków w celu rozwiązania narastającego problemu. Wystosowałem pisma do odpowiednich instytucji zajmujących się ustawowo problemami dziko żyjących zwierząt i oczekuję na ich opinie w tej sprawie oraz ewentualne podjęcie przepisanych prawem działań – zapewnia proboszcz ze Świebodzic.

Chodzi o zmianę mentalności

Stowarzyszenie z siedzibą w Bielawie działa na rzecz ochrony praw zwierząt i ma na swoim koncie wiele sukcesów.  – Zwracając uwagę na problem, z jakim borykają się wolno żyjące koty w całej Polsce, prowadzimy liczne wykłady i konferencje zmierzające do zmiany mentalności ludzi żyjących zwłaszcza na wsiach i w mniejszych miejscowościach, gdzie zwierzęta traktowane są często w sposób przedmiotowy. Chcemy pokazać, że czworonogi to dopust boży i że wobec prawa kot jest ogólnonarodowym dobrem – tłumaczy Agnieszka Pawlus, prezes SIO i dodaje: – Patrząc na problem, jaki zaistniał przy parafii w Świebodzicach, było nam bardzo przykro, że ksiądz katolicki daje taki przykład mieszkańcom.  My tylko chcemy uchronić te kociaki od zamarznięcia i śmierci w cierpieniu.

Warto dodać, że koty wolno żyjące są chronione prawnie i  stanowią dobro ogólnonarodowe (art. 21, ustawa o ochronie zwierząt).

 

***

Koty ratujące życie

Wielu ludzi uważa, że to pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. O kotach powstało wiele nieprzychylnych przesądów. A to, że chodzą własnymi drogami, że są tajemnicze, podstępne, wredne, a najgorsze są te czarne, bo przynoszą pecha, zagrożenie i śmierć.  Jednak wbrew powtarzanym od dawna poglądom – kot nie jest samotnikiem. Nie każdy chce uwierzyć w to, że koty to stworzenia naprawdę przyjazne ludziom, a niektóre z nich uratowały nawet człowiekowi życie. Na przykład słynny kot o imieniu Oreo uratował przed spłonięciem 7-osobową rodzinę. Jego właścicielka obudziła się wczesnym rankiem, słysząc dobiegający z garażu hałas. Na miejscu okazało się, że sprawcą zamieszania jest kot, próbujący rozpaczliwie uciec od rozprzestrzeniającego się ognia. Pożar strawił cały garaż i jeden pokój, ale dzięki Oreo nikt z mieszkańców nie ucierpiał. Kolejny kot uratował życie małego chłopca, który bawił się na rowerku przed domem, a pies sąsiada niespodziewanie się na niego rzucił. Na pomoc dziecku ruszył kot, który odgonił agresywne zdjęcie. Kolejny przypadek to bohaterski czyn bezdomnej kotki, która niczym matka zaopiekowała się porzuconym niemowlęciem i ogrzała go swoim ciałem, dzięki czemu dziecko przeżyło. Takie przypadki pokazują, że zwierzęta przejęły wiele cech ludzkiego zachowania i przez lata dostosowały się do życia w społeczeństwie, a my powinniśmy się nauczyć żyć z nimi w zgodzie i okazywać zwierzętom szacunek.

tekst Beata Figurna-Garbiec, foto Wiktor Bąkiewicz

*artykuł ukazał się w numerze 4/2015 „Wiadomości Świdnickich”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *