Nowa rola Noworóla

Nowy rok przyniósł zmiany w składzie zarządu Rady Dolnośląskiego Zrzeszenia Ludowych Zespołów Sportowych. Nowym prezesem został świdniczanin Leszek Noworól, który zastąpił na tym stanowisku Zygmunta Worsę.

Nadzwyczajne zebranie Rady DZ LZS odbyło się 28 grudnia w Strzegomiu. Zostało zwołane w związku z rezygnacją Worsy, który podjął swoją decyzję z powodów osobistych. Rada przyjęła rezygnację dotychczasowego prezesa oraz jednogłośnie powołała na to stanowisko dotychczasowego wiceprezesa Leszka Noworóla ze Świdnicy. Na stanowisko wiceprezesa powołany został Waldemar Chwajoł z Oławy, zaś do zarządu Rady DZ LZS wybrano Aleksandra Wrońskiego ze Żmigrodu.

Leszek Noworól ma 55 lat. W strukturach LZS działa od 40 lat. Najpierw jako zawodnik, potem działacz. Od 2007 roku sekretarz DZ LZS, a od 2011 wiceprezes. Do tego wciąż jest sekretarzem GLKS-u Świdnica oraz PZ LZS w Świdnicy, a na dokładkę skarbnikiem Powiatowego Szkolnego Związku Sportowego. Przez lata dał się poznać jako znakomity animator i organizator imprez rekreacyjno-sportowych. Pasją zaraża innych. Na przykład to z jego inicjatywy w gminie wiejskiej Świdnica od kilku lat rozwijają się Sportowe Weekendy na Wsi. W cykl niezwykłych zawodów angażują się całe lokalne społeczności, bez względu na wiek, płeć i sportowe doświadczenia.

– Od 1946 roku, niezależnie od systemu panującego w Polsce, LZS-y zajmowały i zajmują się cały czas tym samym, czyli propagowaniem sportu i turystyki, głównie na wsiach i w małych miastach, choć funkcjonujemy także dużych ośrodkach. Dla mnie najważniejsze będzie utrzymanie niezależności i praca u podstaw – czyli mocne struktury dolne – mówi Leszek Noworól. – Im więcej małych klubów szkolących dzieci i młodzież, tym większe jest prawdopodobieństwo, że któreś z nich w przyszłości przebije się na szczyt i sięgnie np. po olimpijski medal. Najświeższym przykładem jest Paweł Fajdek, który zaczynał karierę w ULKS-ie Zielony Dąb Żarów, a dziś to czołowy na świecie młociarz, choć akurat na igrzyskach noga mu się powinęła. Niemniej jednak często kluby dostają gotowych zawodników, którym łatwiej jest przebijać się na sportowy Olimp dzięki treningom od małego, w swoich lokalnych – często bardzo małych – klubikach – dodaje Noworól.