Nerwowe derby dla Lechii

Po trzech meczach bez porażki Polonia-Stal Świdnica z nadziejami jechała do Dzierżoniowa. Niestety, zza między nie udało się przywieźć żadnej zdobyczy. Biało-zieloni przegrali 1:3 i w tabeli znów oddalili się od strefy dającej utrzymanie.

 

Po trzech meczach bez porażki Polonia-Stal Świdnica z nadziejami jechała do Dzierżoniowa. Niestety, zza między nie udało się przywieźć żadnej zdobyczy. Biało-zieloni przegrali 1:3 i w tabeli znów oddalili się od strefy dającej utrzymanie.

Lechia Dzierżoniów – Polonia-Stal Świdnica 3:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Domaradzki 44′, 1:1 Salamon 58′ 2:1 Niedojad 65′, 3:1 Niedojad 88′

Polonia-Stal: Stitou – Skrypak (34′ Luber), Salamon, Marszałek, Truszczyński, Sowa (71′ Morawski), Gładysz, Borowy, Jaros, Ł. Kot (57′ Kukla), Tarnov

Żółte kartki: Gładysz, Stitou, Borowy

Czerwona kartka: Gładysz (za dwie żółte) 67′

Widzów: 300

W pierwszej połowie więcej z gry mieli gospodarze, ale Amin Sitou stopował ich zapędy. Raz w sukurs przyszedł po Patryk Salamon, który tuż przed bramką zablokował futbolówkę uderzoną przez Damiana Niedojada. Świdniczanie odgryźli się dwoma strzałami Jegora Tarnova. Bezbramkowego remisu nie udało się jednak dowieźć do przerwy. W 43. minucie Dawid Domaradzki ładnie uderzył z rzutu wolnego z 17 metrów, piłka znalazła miejsce w luce w murze i wpadła do siatki. W tej części biało-zieloni stracili jeszcze Michała Skrypaka, który po starciu z rywalem nabawił się urazu i musiał opuścić plac.

Pierwszy kwadrans po przerwie był najlepszym okresem gry świdniczan. Przewaga została udokumentowana w 58. minucie. Po dwóch zamieszaniach, w trakcie których piłka dwukrotnie trafiła w poprzeczkę do bramki skierował ją wreszcie Salamon. Niestety, już siedem mi,nut później Lechia odzyskała prowadzenie. Nadzieje na zdobycie chociaż punktu jeszcze bardziej oddaliły się w 67. minucie, kiedy po dwóch żółtych kartkach z boiska wyrzucony został Dawid Gładysz.

W końcówce nerwy zaczęły puszczać i jednym, i drugim. Mecz się zaostrzył, a arbiter nie do końca potrafił nad tym zapanować. W samej końcówce emocji nie wytrzymał kierownik świdnickiej drużyny Piotr Podsiadły. Po kolejnej kontrowersyjnej decyzji sędziego (faul Domaradzkiego w obrębie pola karnego Lechii), wszedł na boisko przy linii bocznej i uciął sobie z arbitrami krótką pogawędkę. – Żeby widowisko było dobre to muszą też być dobrzy sędziowie sędziowie. Dzisiaj niestety wiele popsuli. Gdybyśmy nie stracili szybko drugiej bramki, to moglibyśmy pokusić się o remis, ale myślę, że byłoby to wszystko na co było nas dzisiaj stać – mówił po spotkaniu trener biało-zielonych Marcin Dymkowski.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *