Muuusiała się odchamić
Bezczelna krowa – takie słowa padły z ust „kulturalnej” kobiety, która wyzbyta wszelkiego chamstwa, z pewnością podręcznik savoir-vivre zna na pamięć.
Bezczelna krowa – takie słowa padły z ust „kulturalnej” kobiety, która wyzbyta wszelkiego chamstwa, z pewnością podręcznik savoir-vivre zna na pamięć.
Przypuszczam elokwentna, taktowna, ułożona „dama”, która przyszła wysłuchać recitalu chopinowskiego na inaugurację nowego sezonu „Akademii Muzycznej” w Państwowej Szkole Muzycznej w Świdnicy w wykonaniu Beaty Bartko-Kozieł, zakładam nigdy nie wyszłaby w jego trakcie.
Odbiegając już od tego, kto i gdzie gra, nawet jeśli wykonanie by się jej nie podobało, nagłośnienie było kiepskie, temperatura w pomieszczeniu, w którym koncert by się odbywał zdecydowanie nawet nie wahała w okolicy tej pokojowej, siedzenia byłyby niewygodne, a grono słuchaczy lekko mówiąc – skromne, to i tak zostałaby do końca. Bo tak wypada, ba – bo tak trzeba! Słuchaczka ta wolałaby siedzieć jak za karę, z przyklejonym uśmiechem i zachwytem, bo opuszczenie koncertu to zniewaga co najmniej takiej wagi, jak powiedzenie komuś, że jest bezczelną krową, bo koncert taki opuszcza.
Jeśli taka osoba, tak taktowna, tak nieskazitelna i etycznie wykształcona, bez najmniejszego oporu mówi takie słowa drugiej, zaznaczam – zupełnie obcej osobie, nie znając przyczyny, dla której salę opuszcza, widocznie nie czuje się z tym swoim elokwentnym „ja” za dobrze. Podejrzewam, że pani ta odchamić się nie potrafi w spokoju, tak aby wszyscy wkoło nie dowiedzieli się o jej krytycznych uwagach… Ale zdaje się, że zwracanie uwagi też na miejscu nie jest! (W tym przypadku dopuszczalne w wypadku gdy ktoś wyraźnie i świadomie przeszkadza w odbiorze) Jednak gestykulowanie z oburzeniem i grymasem na twarzy mówiącym – „co ty do cholery wyprawiasz?! Wracaj na miejsce!” jednak ja „niewychowana” uważam za niegrzeczne… tym większe, że komentarz jaki wystosowała w moim kierunku był już per ty, a tej, dużo starszej i z pewnością bardziej doświadczonej ode mnie pani nie znam i nigdy wcześniej nie widziałam. Mimo to nie miałam zamiaru odpyskować „ukulturalnionej” Iksińskiej, ani tym bardziej tłumaczyć, dlaczego wychodzę, bo powodów od złego samopoczucia, przez obowiązki w domu, aż po to co mam do roboty, bo jak to u dziennikarza – zawsze coś do zrobienia jest, mogło być milion.(Nie będę już rozpisywać się na temat innych kwestii, na przykład takich jak wolna wola i szanowanie czyjejś decyzji)
Na szczęście też, moi rodzice zadbali o to, abym do ludzi, nie tylko tych starszych, zwracała się z szacunkiem, nawet jeśli oni mi go niekoniecznie okazują.
Wstydu nie zaznałam z powodu wyjścia, nie widzę w tym niczego, co by było nie na miejscu, ale powstydziłam się za tą panią właśnie… Któż ją takiego zachowania nauczył? …przecież nie Chopin. Zabawne…