Mówił nawet w suahili

 

Dziw bierze, że sylwetka tak niezwykłego człowieka dla wielu wciąż pozostaje zupełnie nieznana. Jeszcze bardziej zaskakujące, że postać ta jest prawie zapomniana w rodzinnych stronach. Maleńka Opoczka, Świebodzice, Świdnica, a szerzej cały powiat świdnicki mogłyby wiele skorzystać na promocji wiedzy o Emilu Krebsie. Żyjący na przełomie XIX i XX wieku geniusz biegle mówił 68 językami, a w 120 potrafił się porozumieć!

 

Dziw bierze, że sylwetka tak niezwykłego człowieka dla wielu wciąż pozostaje zupełnie nieznana. Jeszcze bardziej zaskakujące, że postać ta jest prawie zapomniana w rodzinnych stronach. Maleńka Opoczka, Świebodzice, Świdnica, a szerzej cały powiat świdnicki mogłyby wiele skorzystać na promocji wiedzy o Emilu Krebsie. Żyjący na przełomie XIX i XX wieku geniusz biegle mówił 68 językami, a w 120 potrafił się porozumieć!

Świdnicki historyk Sobiesław Nowotny i krewny Krebsa, historyk amator Eckard Hoffmann od dwóch lat jeżdżą po Polsce z niezwykłą wystawą poświęconą Emilowi Krebsowi. Na 22 planszach przedstawione jest wyjątkowo ciekawe życie geniusza i jego wielkie pasje – oprócz nauki języków także fotografia i podróże.

Najpierw wystawa stanęła w Świdnicy, potem w Dzierżoniowie, Ząbkowicach, zamku Książ, archiwach państwowych we Wrocławiu, Jeleniej Górze, Legnicy, a od 8 maja przez miesiąc można podziwiać ją w pałacu w Krzyżowej. Wystawie poświęconej Emilowi Krebsowi patronują starosta świdnicki, prezydent Świdnicy i wójt gminy Świdnica. Na wernisaż do Krzyżowej zjechało wielu znakomitych gości z Niemiec w tym konsul z Wrocławia, przedstawiciel niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, działacze partii CDU i samorządowcy z Poczdamu (mieszka tam współautor wystawy Eckard Hoffmann) – Goście spędzili u nas trzy dni. Był czas na zwiedzenie Świdnicy i okolic oraz rozmowy o współpracy turystycznej – mówi wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Świdnicy Mariusz Barcicki, który reprezentował miasto na tym wydarzeniu

W przyszłym roku wystawa zawita do Gdańska, Krakowa, Katowic, a także po raz pierwszy do Niemiec i nadgranicznego Gorlitz. Wszędzie cieszy się dużym zainteresowaniem. I trudno się dziwić, bo postać Krebsa jest fascynująca. – Urodził się w 1867 roku w Świebodzicach. Tam też chodził do szkoły realnej, dzisiejszej szkoły przy ulicy Świdnickiej. Początkowo uczył się też w Opoczce, gdzie mieszkał. Do gimnazjum uczęszczał natomiast w Świdnicy. Mieściło się ono wówczas przy dzisiejszej ulicy Franciszkańskiej w budynku byłej Szkoły Podstawowej nr 10 – zaczyna opowieść Sobiesław Nowotny.

Krebs smykałkę do nauki języków odkrył już w wieku siedmiu lat. Znalazł starą gazetę w nieznanym jemu języku. Szkolny nauczyciel powiedział mu, że gazeta pochodzi z Francji i dla żartu wręczył Krebsowi słownik francusko-niemiecki, który chłopiec opanował w kilka miesięcy. Zdając maturę w 1887 roku, władał biegle już 12 językami. – Był samoukiem – podkreśla Nowotny. – Na naukę poświęcał praktycznie cały czas. Później stał się samotnikiem, doszło do tego, że nawet rodzina musiała prosić go o spotkania i możliwość porozmawiania.

Po jednym semestrze studiów teologicznych na Uniwersytecie Wrocławskim, Krebs zaczął studiować prawo na Uniwersytecie Berlińskim. W Lipsku znalazł ogłoszenie seminarium języków orientalnych w Berlinie. Tam potwierdzono jego wybitne uzdolnienie językowe. Wtedy też poświęcił się językom azjatyckim. Zdał państwowy egzamin z prawa i zameldował się do służby dyplomatycznej. W 1893 wyruszył na Daleki Wschód. Otrzymał posadę tłumacza w niemieckim poselstwie w Pekinie. W Chinach spędził 25 lat. Oczywiście dalej uczył się języków, ale też wiele fotografował. – Fotografie też znajdują się na naszej wystawie i niektóre są naprawdę niezwykłe. Był szanowany w Chinach, dlatego też mógł na przykład wykonać zdjęcie Ci Xi – wdowie po przedostatnim cesarzu. O stopniu zażyłości z najważniejszymi osobami w państwie świadczy też zachowane adresowane do niego zaproszenie od pierwszego prezydenta Chin. Napisał do Krebsa, że zaprasza go do siebie „na sznapsa i ciasto” Nowotny sypie jak z rękawa anegdotami z życia poligloty.

Po powrocie z Chin Krebs znalazł się w trudnej sytuacji materialnej. Dopiero po kilku latach znalazł zatrudnienia w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie pełnił rolę tłumacza. Zmarł w 1930 roku poznawszy biegle 68 języków ze 120, które studiował. Po śmierci dwukrotnie zbadano mózg Krebsa (pierwszy uczynił to dr Oskar Vogt, ten sam, który badał mózg Lenina). Okazało się, że miał niezwykle rozwinięty ośrodek Broki, odpowiadający za komunikację werbalną. Nie sposób ustalić, czy była to cecha genetyczna, czy raczej wynik ciężkiej pracy.

Jakie języki znał Emil Krebs?

Nie sposób wymienić wszystkie języki, które poznał – przynajmniej w stopniu podstawowym Emil Krebs. Biegle mówił na pewno między innymi w afgańskim, albańskim, angielskim, arabskim, asyryjskim, baskijskim (cztery odmienne dialekty), birmańskim, bułgarskim, chińskim, chorwackim, czeskim, duńskim, etiopskim, fińskim, francuskim, greckim, gruzińskim, gudżarati, hebrajskim, hindi, hiszpańskim, holenderskim, japońskim, jawajskim, katalońskim, litewskim, łacińskim, malajskim, mandżurskim, mongolskim, norweskim, ormiańskim, perskim, polskim, rosyjskim, rumuńskim, serbskim, starohebrajskim, starogreckim, syjamskim, suahili, szwedzkim, tureckim, urdu, węgierskim, włoskim… Mało? Umiał też odczytywać pismo klinowe Sumerów i Asyryjczyków.

(ram), foto Mariusz Barcicki, wikipedia

{fcomment}

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *