Kto okrada PKS?

ddzpks

ddzpksBusiarze nielegalnie wożący pasażerów na najbardziej dochodowej trasie do Wrocławia, a także… sami pracownicy. Z firmy ginęły tysiące litrów oleju napędowego miesięcznie! Złodziejstwo trwa od wielu lat, ale po ogłoszeniu upadłości przez PKS osiągnęło gigantyczną skalę.

Busiarze nielegalnie wożący pasażerów na najbardziej dochodowej trasie do Wrocławia, a także… sami pracownicy. Z firmy ginęły tysiące litrów oleju napędowego miesięcznie! Złodziejstwo trwa od wielu lat, ale po ogłoszeniu upadłości przez PKS osiągnęło gigantyczną skalę.ddzpks

– Jedzie może pani do Dzierżoniowa? – patrzy na mnie mężczyzna w lustrzankach a’la Stallone. Dworzec we Wrocławiu, stanowisko 10, piątek późnym popołudniem, piętnaście minut przed odjazdem kursowego PKS-u do Dzierżoniowa. Dziękuję i obserwuję, jak szybko zbiera ekipę, decyduje się także pani po sześćdziesiątce obładowana siatkami. Bilet kosztuje tyle samo, co w PKS-ie, ale z nielegalnym przewoźnikiem będzie na miejscu wcześniej.

„Szybciutko, pach pach, odjeżdżamy!”

Walkę z busiarzami w lutym tego roku rozpoczął syndyk masy upadłościowej dzierżoniowskiego PKS-u Stanisław Hetman. Zatrudnił Centrum Szkolenia Specjalnego FENIX ze Zgorzelca. Efekt? Postępowania karno-skarbowe przeciwko nielegalnym przewoźnikom. Chodzi o czterech busiarzy, którzy uporczywie podkradali klientów. Niektórzy mają koncesję na przewozy okazjonalne, inni jeżdżą zupełnie na dziko. Wieloletnia bezkarność wzmagała ich bezczelność. Z powodzeniem uprawiali tzw. podjazdy pod autobusy PKS. Najbardziej newralgicznym pod tym względem miejscem w Dzierżoniowie było os. Różane. Wyglądało to tak: kiedy autobus PKS-u zatrzymywał się na przystanku, przed niego szybko podjeżdżał bus, wysiadał z niego gość i mówił: „proszę państwa szybciutko, pach pach, odjeżdżamy”. Kierowca PKS-u wychodził z pojazdu i pytał: „co pan wyprawia?!”, a busiarze rzucali się do bicia.

– Kiedy kierowca wezwał naszą grupę, zobaczyliśmy, jak dwóch mężczyzn po czterdziestce niczym Ben Johnson ucieka do samochodu. Nie było sensu ich gonić, bo moglibyśmy poturbować przechodniów – opowiada pracownik operacyjny firmy FENIX.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *