Koniec pięknej serii. ŚKPR pokonany we własnej hali
Po półtora roku i siedemnastu kolejnych meczach bez porażki piłkarze ręczni ŚKPR-u Świdnica musieli uznać wyższość rywala we własnej hali. „Twierdzę Świdnica” odczarował MKS Wieluń. Po zaciętym, ale obfitującym w błędy spotkaniu goście wygrali 34:26.
ŚKPR Świdnica – MKS Wieluń 26:34 (13:12)
Przebieg meczu: 5 1:3, 10 3:5, 15 6:6, 20 8:8 25 10:11, 30 13:12, 35 16:14, 40 18:19, 45 18:23, 50 19:26, 55 23:30, 60 26:34
ŚKPR: Prus, Wasilewicz 1, Bajkiewicz – Cegłowski 11, Borszowski 4, P. Kijek 3, K. Rogaczewski 3, Piędziak 2, Brygier 1, P. Rogaczewski 1, Chaber, D. Kijek, Makowiejew
Karne: ŚKPR 3/1, Wieluń 4/4
Kary: ŚKPR: 16 minut, Wieluń 6 minut
Ostatni raz Szare Wilki przegrały w Świdnicy w maju 2016 roku. Było to w starciu z Sokołem Kościerzyna na pożegnanie I ligi. Potem przyszła seria dwunastu zwycięstw i jednego remisu w II lidze i cztery kolejne wygrane (jedna po rzutach karnych) w bieżącym sezonie, znów na pierwszoligowych parkietach. Piękna passa zakończyła się w sobotni wieczór 11 listopada.
Nie zawiedli kibice, którzy tradycyjnie szczelnie wypełnili halę Zawiszów, ale wszystkie inne czynniki sprzysięgły się przeciw gospodarzom. Trener Grzegorz Garbacz miał do dyspozycji zaledwie trzynastu zawodników. Kontuzje wyeliminowały Mariusza Lasaka i Patryka Dębowczyka, a wyjazd na turniej do Gdańska juniorów: Sebastiana Borowskiego i Pawła Starostę. Dodatkowo nie wszyscy, którzy wyszli na parkiet byli w pełnił sił. Tomasz Wasilewicz do czwartku leżał w łóżku walcząc z wirusem grypy jelitowej, a Władysław Makowiejew pojawił się na placu pierwszy raz po kontuzji złamanego palca. Jakby kłopotów było mało, już w ósmej minucie z boiska z czerwoną kartką zszedł Patryk Rogaczewski. Skrzydłowy ŚKPR-u wykonując rzut karny trafił bramkarza rywali piłką w twarz. Szare Wilki zostały więc w dwunastu: dziewięciu graczy z pola i trzech bramkarzy. Pole manewru było minimalne, a w tym akurat spotkaniu zmian i roszad w składzie powinno być wiele, bo świdniczanom gra wybitnie się nie kleiła…
W pierwszej części był to prawdziwy festiwal błędów. Z obu stron. ŚKPR prowadził 13:12 i wydawało się, że jeśli choć trochę uporządkuje swoją grę powinien sięgnąć po kolejne zwycięstwo. Po zmianie stron lepiej jednak prezentowali się goście, w szeregach których zameldowało się trzech były zawodników ŚKPR-u: Krzysztof Węcek, Krzysztof Książek i Konrad Krzaczyński. Mocno we znaki dał się zwłaszcza Książek. Gracz, który przeniósł się do Zagłębia Lubin jeszcze w wieku młodzieżowym rzucił siedem bramek. Po drugiej stronie boiska dwoił i troił się Konrad Cegłowski. Obrotowy ŚKPR-u rzucił aż jedenaście goli, ale nie wystarczyło to do przykrycia mnóstwa błędów, jakie gospodarze popełnili w tym meczu. Rozstrzygnął fragment między 41 i 49 minutą spotkania. Goście zdobyli siedem bramek z rzędu i odskoczyli na 26:18. Przewagi nie wypuścili z rąk i w sumie zasłużenie skasowali komplet punktów. – Byliśmy mocno nastawieni na ten mecz, ale popełniliśmy tak wiele błędów, że nie mogliśmy go wygrać. To, że prowadziliśmy do przerwy było wręcz niewiarygodne, pokazuje też jednak, że tych błędów było sporo także u przeciwników. Nasze zespoły mają zbliżony potencjał – w drugiej połowie Wieluń zagrał skuteczniej i to wystarczyło do zwycięstwa – mówił po meczu Patryk Rogaczewski.
Po tym meczu ŚKPR spadł w tabeli na dziesiąte miejsce.
FOTO Daniel Gębala