Kolejna wojna o krematorium
Firma z Boguszowa-Gorc po raz kolejny zabiega o uruchomienie instalacji do spalania zwłok tuż obok budynków mieszkalnych. Część sąsiadów od lat powtarza, że nie ma na to zgody. Decyzję w sprawie wkrótce wyda starostwo.
Firma z Boguszowa-Gorc po raz kolejny zabiega o uruchomienie instalacji do spalania zwłok tuż obok budynków mieszkalnych. Część sąsiadów od lat powtarza, że nie ma na to zgody. Decyzję w sprawie wkrótce wyda starostwo.
Krematorium, w którym spalane ma być nawet dwadzieścia ciał dziennie ma powstać przy ulicy Łącznej. To już na wyjeździe w kierunku Gorc. Najbliższy budynek dzieli od niego zaledwie kilkanaście metrów, domów mieszkalnych w okolicy jest kilka. – Nie jesteśmy przeciwni krematorium, tylko przeciwni takiej lokalizacji. To przecież tuż przy naszych domach – mówią sąsiedzi. Z inwestycją walczą od lat. Boją się nieprzyjemnego zapachu, a przede wszystkim zanieczyszczonego powietrza. Inwestor – boguszowskie przedsiębiorstwo Armi – jest jednak uparty. Pomysł budowy krematorium (do tej pory bez powodzenia) forsuje od niemal 8 lat. – Piece są nieszkodliwe. W tej sprawie trzymamy się prawa – mówi Mirosław Archacki, właściciel firmy.
Przeciwna tej inwestycji jest gmina, która w Boguszowie chce raczej stawiać na turystykę. Piłeczka na razie jest po stronie Starostwa Powiatowego w Wałbrzychu, które rozpatruje wniosek inwestora. Jak ustaliliśmy do jutra firma została zobowiązana do przesłania brakujących dokumentów. Co zrobi starosta, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że nie zrobi konsultacji społecznych ponieważ zgodnie z prawem instalacje do spalania zwłok nie są wymieniane jako inwestycje, które mogą znaczącą wpływać na środowisko.