Historia wieży ratuszowej cz. 11

 

wieza_2Przewidywanie przyszłości należy do trudnych zadań, jeśli w ogóle możliwych. Istnieje wprawdzie grupa ludzi, których można określić mianem wizjonerów, czy też jasnowidzów, lecz ich wyrocznie można przyjmować jedynie na wiarę. Tym bardziej jest to zadanie trudne dla historyka, który jak wiadomo, o wiele bardziej nakierowuje swe spojrzenie ku przeszłości – wyciągając wnioski z zachowanych źródeł historycznych – niż ku niejasnej przyszłości, dla których nie często nie ma punktów odniesienia.

Przewidywanie przyszłości należy do trudnych zadań, jeśli w ogóle możliwych. Istnieje wprawdzie grupa ludzi, których można określić mianem wizjonerów, czy też jasnowidzów, lecz ich wyrocznie można przyjmować jedynie na wiarę. Tym bardziej jest to zadanie trudne dla historyka, który jak wiadomo, o wiele bardziej nakierowuje swe spojrzenie ku przeszłości – wyciągając wnioski z zachowanych źródeł historycznych – niż ku niejasnej przyszłości, dla których nie często nie ma punktów odniesienia.

W przypadku wieży ratuszowej posiadamy jednak konkretne wyznaczniki, gdyż istniała ona w przeszłości i oprócz garści danych historycznych, znamy jej dawny kształt, formę, wysokość (59 m), wystrój architektoniczny. Ba! Zachowały się nawet elementy kamieniarki, które niegdyś ją zdobiły. Co więcej, znane są już nowe plany i projekty architektoniczne, zgodnie z którymi realizowana ma być jej odbudowa. Czy będzie to jednak rekonstrukcja starej wieży, czego można by się spodziewać, chociażby dlatego, iż była ona obiektem zabytkowym i otacza ją cały zespół zabytkowych kamienic oraz zabudowania barokowego bądź co bądź ratusza, z wyjątkową jednolitą fasadą? Okazuje się, iż nie w pełni. Nowe projekty architektoniczne przewidują bowiem, że nowa wieża powstać ma jako budowla o konstrukcji żelbetonowej, na dodatek bez wykorzystania dawnej kamieniarki, co budzi najwięcej wątpliwości co do intencji projektanta i zleceniodawcy projektu.

wieza_2Czyżby ideą władz miasta było zafundowanie jego mieszkańcom żelbetonowego kloca pośrodku Rynku, jedynie wyglądem i formą przypominającego dawną wieżę ratuszową? Pomińmy jednak kwestie materiałów, z których ma być wznoszona, jako kwestię, powiedzmy, drugorzędną. Teoretycznie każda epoka ma prawo do używania takich materiałów, jakimi dysponuje. Teoretycznie – tylko dlatego, iż zasada ta nie odnosi się do obiektów o znaczeniu historycznym, takich, o których bez zarzutu stwierdzić można, iż są zabytkowe. No cóż, mógłby ktoś w tym miejscu stwierdzić: „Nowotny znowu się czepia”. Pewnie tak, lecz wyobraźmy sobie, że w wyniku jakiejś katastrofy (wichury, trzęsienia ziemi, pożaru itd.) zawaliłby się Kościół Pokoju lub świdnicka katedra, od czego chroń nas Panie! Czy wówczas władze miejskie równie ochoczo przyklasnęłyby na pomysł odbudowy któregoś z tych obiektów w formie żelbetonowej, czy też przeszklonej, gdyż wymaga tego duch postępu i środki materiałowe, jakimi w tej konkretnej sytuacji czasowej dysponujemy? Czy wówczas dla zmyłki używano by równie ochoczo etykietek „restytucja” zamiast „rekonstrukcja” czy po prostu „odbudowa”? Czy w momencie, gdy koszt projektu budowy nowej wieży przekracza 10 mln zł, nie można było pomyśleć o kilku, najwyżej kilkunastu tysiącach złotych, jakie potrzebne by były na odnalezienie i wydobycie elementów dawnej kamieniarki wieży i umiejętne wkomponowanie ich do nowego obiektu, tak aby nie leżały one pod stertami śmieci i gruzów, skazane na zapomnienie. Kto w XXI wieku w Europie i na świecie podchodzi jeszcze w ten sposób do zabytków?

Spójrzmy na drezdeńską świątynię NMP (Frauenkirche), która legła w gruzach pod koniec II wojny światowej w momencie bombardowań lotniczych miasta przez aliantów. Wydawałoby się, iż jest nie do uratowania, gdyż przez cały okres rządów komunistycznych w NRD stanowiła morze ruin. Uratowano jednak każdy jej element – nawet kamienne piaskowcowe ciosy, które stanowiły okładzinę jej ścian, wkomponowując je w jej nową konstrukcję. Przykładów tego typu można by tu podać bez liku, i to nie tylko z terenów Niemiec, chociaż tam realizowane są wzorcowo. Pytań o przyszłość związaną z budową świdnickiej wieży ratuszowej rodzi się znacznie więcej. Zatwierdzona w projekcie konstrukcja wieży implikuje kwestie użycia ciężkiego sprzętu w centrum miasta (dźwigów, podnośników itp.). W jaki sposób fakt ten wpłynie na stabilność gruntu i statykę zabytkowych kamienic na Rynku? Będzie to z pewnością wyzwanie, jakiego nasze miasto nie widziało od początku swego istnienia. Oby zakończyło się sukcesem.

Sobiesław Nowotny

Autor pragnie z tego miejsca podziękować panu Mariuszowi Barcickiemu za udzielenie zdjęć archiwalnych, ukazujących wieżę po zawaleniu się w 1967 r.

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *