Eurodeputowani w barwach kampanii

Minął dopiero rok od eurowyborów 2009, a już niektórym posłom najwyraźniej brakuje adrenaliny wyborczej… Nie z nudów, bo pracy i kompetencji decyzyjnych mamy teraz znacznie więcej niż kiedykolwiek.

W listopadzie ub.r. ratyfikowano Traktat z Lizbony, który wzmocnił kompetencje Parlamentu Europejskiego, rozszerzając zakres decyzji podejmowanych przez współdecydowanie z Radą Unii Europejskiej (ministrami państw członkowskich). Kompetencje europosłów i ilość pracy, jaką teraz jesteśmy obarczeni, jest ogromna. Z „nowości” mamy między innymi:
– powołanie Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych (tzw. eurodyplomacji),
– skrócenie procedury budżetowej do jednego czytania,
– wypracowanie nowej strategii gospodarczej „Europa 2020”,
– udział w negocjacjach z USA dt. porozumienia SWIFT,
– czy też, rodzącą się teraz, rewolucję budżetową obejmującą perspektywę 2014-2020…

Tymczasem duża grupa polskich posłów znajduje czas i siłę na dodatkowe zajęcia, często poza Brukselą i Strasburgiem. Tegoroczne „podwójne wybory” – prezydenckie i samorządowe – wymuszają aktywność eurodeputowanych w kraju, gdzie w najbliższych miesiącach rozdane zostaną ważne, polityczne karty. Wielu nie chce przegapić tej rozgrywki.

Według skromnych szacunków, uwzględniając tylko relacje prasowe, czyli informacje, które są powszechnie znane i nie stanowią tajemnicy partyjnych sztabów, w tegorocznych wyborach doradza, organizuje lub startuje 17 europosłów (na 50).

1. W komitecie wyborczym kandydata na prezydenta RP Jarosława Kaczyńskiego znaleźli się europosłowie: Zbigniew Ziobro i Paweł Kowal. Pierwszy śledzi kampanię, ponieważ – w razie korzystnego dla PiS rozwoju wypadków – może zostać szefem partii. Drugi jest często wymieniany jako doradca Jarosława Kaczyńskiego ds. polityki zagranicznej i ewentualny urzędnik Kancelarii Prezydenta, a także moderuje warszawskie debaty z udziałem Jarosława Kaczyńskiego.

W kampanii PiS istotną rolę odgrywają tradycyjnie Adam Bielan i Michał Kamiński, których PR-ową pracę widać w ostatnich tygodniach gołym okiem. Trudno bagatelizować także znaczenie posła Jacka Kurskiego i Marka Migalskiego. Obydwu zabrakło co prawda w składzie sztabu, ale pierwszy recenzuje regularnie pomysły pozostałych, zaś drugi koncentruje się na stałym komentowaniu kampanii na swoim blogu (podobnie jak poseł Kurski, jest też doradcą sztabu).

2. W PO sytuacja wygląda nieco inaczej; choć nie brakuje eurodeputowanych zaangażowanych w kampanię prezydencką (Róża Thun kierująca małopolskim sztabem Bronisława Komorowskiego; Lena Kolarska-Bobińska uczestnicząca w wiecach; Jan Olbrycht w komitecie honorowym kandydata; Krzysztof Lisek odpowiedzialny za zagraniczną kampanię kandydata), do walki o fotele prezydentów Poznania i Wrocławia przymierzają się kolejno: Filip Kaczmarek i Jacek Protasiewicz. Ponadto, w nieco zapomnianych już prawyborach intensywnie działali posłowie: Jacek Saryusz-Wolski, Piotr Borys, Tadeusz Zwiefka czy Sławomir Nitras. Ten ostatni walczył niedawno o przewodzenie PO w województwie zachodniopomorskim (bezskutecznie).

3. Wreszcie, z ramienia SLD w wyborach samorządowych wystartuje prawdopodobnie Wojciech Olejniczak – ubiegając się o stanowisko prezydenta stolicy.

Dla przypomnienia dodam, iż także ubiegła kadencja Parlamentu Europejskiego (2004-2009) obfitowała w dużą „pozaeuroparlamentarną” aktywność posłów. W niektórych przypadkach skończyło się to nawet rezygnacją z mandatu.

Karierę w kraju wybrali europosłowie:

Wojciech Wierzejski (LPR) – wolał mandat poselski w poprzedniej kadencji,
Anna Fotyga (PiS) – wybrała posadę szefa MSZ,
Michał Kamiński (PiS) – objął Kancelarię Prezydenta RP,
Barbara Kudrycka (PO) – została szefową Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego,
Bogdan Klich (PO) – wybrał szefostwo MON.

Co więcej, podczas pięcioletniej kadencji połowa polskich europosłów zmieniła swoją grupę polityczną (niektórzy kilkukrotnie). Przykładowo, z wybranej w 2004 r. 10-tki posłów z LPR, dziewięciu zrezygnowało z członkostwa w partii. Na 6-stkę posłów z Samoobrony, czterech deklarowało bezpartyjność. Z czwórki posłów PSL – w partii ostał się jeden (pełna lista politycznych „europrzeprowadzek”  http://lidiageringer.blog.onet.pl/1,AR2_2008-09-29_2008-10-05,index.html).

Dziś w Parlamencie nikt już tych nazwisk nie pamięta, a skład obecnej polskiej delegacji wydaje się dużo bardziej stabilny i przewidywalny. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że dla niektórych praca w PE – gdzie kamery rzadko czekają pod drzwiami, a politycy nie skaczą sobie do gardeł – może być mało widowiskowa. Tutaj wygrywa zgoda i kompromis. Jeśli to zbyt nudne, a zajmowana pozycja za mało błyszczy – widocznie trzeba szukać „fajerwerków” gdzie indziej…

Z pozdrowieniami dla Czytelników,

Lidia Geringer de Oedenberg

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *