Do rewolucji jeszcze daleko (FOTO)

mzec 07

mzec 07Po prawie pięciu latach rozmaitych perypetii, w Miejskim Zakładzie Energetyki Cieplnej w Świdnicy, uruchomiono – na razie w formie prób technicznych – zgazowarkę. Potężna instalacja wartości siedmiu milionów złotych powstała z myślą o ekologii i oszczędnościach. Czy jest realna szansa, że urządzenie będzie wykorzystywane na stałe?

 

Po prawie pięciu latach rozmaitych perypetii, w Miejskim Zakładzie Energetyki Cieplnej w Świdnicy, uruchomiono – na razie w formie prób technicznych – zgazowarkę. Potężna instalacja wartości siedmiu milionów złotych powstała z myślą o ekologii i oszczędnościach. Czy jest realna szansa, że urządzenie będzie wykorzystywane na stałe?

Niekończąca się opowieść

Przypomnijmy. Linia technologiczna do produkcji ciepła z biopaliw, będąca koncepcją inżynierów Miejskiego Zakładu Energetyki Cieplnej w Świdnicy, powstała w 2010 r. To miała być prawdziwa rewolucja, a ekologiczne ciepło z taniej słomy miało być przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Niestety. Od tamtej pory wykonawca instalacji miał problemy z przystosowaniem zgazowarki do pracy ciągłej. Fakt, iż zgazowarka, której koszt zgodnie z umową opiewał na prawie 7 mln zł (ostatecznie ciepłowników kosztowała ok. 1 mln zł), nie działa – przypisywano niewłaściwej jakości biomasy i niewłaściwej obsłudze. W listopadzie 2014 r., na mocy przeprowadzonej przy udziale mediatora ugody z wykonawcą, to MZEC stał się właścicielem całej linii zgazowania wraz z licencją na jej eksploatację. Z początkiem roku świdniccy ciepłownicy rozpoczęli testowanie urządzenia. Najpierw pod okiem Ryszarda Sobańskiego, a od kilku tygodni nowego prezesa firmy Jacka Piotrowskiegomzec 07

Zrębki zamiast słomy

Do ostatnich prób przestano używać słomy. Po pierwsze jej cena przestała być tak atrakcyjna, jak jeszcze kilka lat temu, a po drugie skomplikowana machina nie potrafiła poradzić sobie z jej zmienną wilgotnością. Teraz postawiono na pozyskiwane z tartaku zrębki drewna i trociny. Jakie są efekty testów? – Jesteśmy dopiero w fazie prób technicznych, pomagają nam w tym specjaliści z Torftechu(od redakcji: brytyjska firma, która budowała zgazowarkę). Obecnie urządzenie działa bez przerwy od trzech dni.Na pierwsze wyniki i wnioski trzeba będzie poczekać przynajmniej dwa-trzy tygodnie – zastrzega Jacek Piotrowski.

Czy to się może opłacać?

Nowy prezes MZEC-u oczywiście kibicuje projektowi, ale bardzo ostrożnie odnosi się do ewentualnej opłacalności całego przedsięwzięcia. Przynajmniej w obecnej formie. – Tego typu instalacje mogą być efektywne i ekonomicznie opłacalne przy dwóch założeniach. Paliwo musi być odpadem, musi znajdować się na miejscu i być za darmo. Pamiętajmy, że zielona energia pozostaje najdroższa i bez wsparcia ze strony państwa o opłacalność może być bardzo trudno – tłumaczy Jacek Piotrowski. – Są przykłady w Polsce, że tego typu urządzenia są wykorzystywane do ogrzewania zakładu drzewnego, który na miejscu pozyskuje trociny na paliwo. Znam też jednak przykład firmy z Dolnego Śląska, która używała paliwa w postaci słomy skupowanej od okolicznych rolników, ale gdy rolnicy zwietrzyli interes cena słomy poszła w górę i temat zakończył się dość smutno dla tej formy.

Zgazowarka to w tej chwili więc przede wszystkim ciekawostka i być może melodia przyszłości. – Na pewno atutem tego urządzenia jest to, że można je przystosować do podawania innego rodzaju paliwa. Jest pod tym względem dość elastyczna – uważa prezes MZEC-u. Warto też pamiętać, że przetwarzana obecnie biomasa oprócz ciepła daje też gaz, który w dalszym etapie można wykorzystać do produkcji energii elektrycznej. I dopiero po tym drugim etapie można będzie realnie ocenić ekonomiczną opłacalność projektu. Dlatego warto testować.

(erzet), foto Wiktor Bąkiewicz

 

{gallery}galerie/150312mzec{/gallery}

 

{fcomment}

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *