Czy to był atak wilków?

Pięć danieli i trzy jelenie barasinga z hodowli w Łącznej w gminie Mieroszów, zostało zaatakowanych w nocy z poniedziałku na wtorek najprawdopodobniej przez stado wilków. –  Proszę mieszkańców o ostrożność w tych okolicach – zaapelował na profilu społecznościowym burmistrz Andrzej Lipiński.

Zwierzęta należały do Zygmunta Diakowa, który prowadzi w Łącznej gospodarstwo hodowlane. Znajdują się w nim różne gatunki. Wśród nich daniele, jelenie, czy zebry. Drapieżniki podkopały się pod siatką ogrodzenia i dostały do środka. Zadusiły wszystkie, które dopadły. Właściciel hodowli przypuszcza, że były to wilki. Nie wykluczają tego również pracownicy wałbrzyskiego nadleśnictwa. – Na miejsce udał się specjalna komisja z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, która zbada szczegółowo sprawę. Wilk jest zwierzęciem chronionym. Za szkody, które spowoduje odpowiada skarb państwa – wyjaśnia w rozmowie z Wiadomościami, rzecznik nadleśnictwa Mateusz Majchrzyk. Przypomina jednak, że wilk jest drapieżnikiem. Dlatego jeśli dostał się już do zagrody atakował każde ze zwierząt, które nie zdołało uciec. – Tak podpowiadał mu instynkt. Robił to na „zapas”. Nie wiedział, że właściciel zagrody wróci za jakiś czas – wyjaśnia specjalista. Słowa te dementują wpisy internautów, którzy sugerowali, że mogły być to psy, bo „wilk po pierwszym ataku przystąpiłby do konsumpcji, a nie zabijał kolejne”.

W 1995 roku wilki zostały objęte ochroną w części Polski. O 1998 roku są chronione w całym kraju. – W „Polskiej czerwonej księdze zwierząt” wilk ma status NT (near threatened) – gatunek niższego ryzyka, ale bliski zagrożenia – informuje strona polskiwilk.org.pl Wiemy, że od pewnego czasu zwierzęta te żyją na naszym terenie. Zarejestrowane zostały bowiem  przez zamieszczone na drzewach tzw. fotopułapki. Drapieżniki unikają jednak kontaktu z człowiekiem i nie stanowią zagrożenia dla ludzi. Specjaliści podkreślają jednak, że są inteligentne i ciekawskie. – Widzą inaczej niż ludzie (monochromatycznie, mniej ostro), i potrzebują więcej czasu na ocenę, z jakim obiektem mają do czynienia. O wiele bardziej doskonały jest ich zmysł powonienia, dlatego zwykle czekają aż do ich nozdrzy dotrze nasz zapach, a potem odchodzą. W takich sytuacjach należy zachować spokój i poczekać, aż wilk się oddali – wyjaśnia portal polskiwilk.org.pl w artykule odpowiadającym na pytanie co zrobić, jeśli spotkamy je na swojej drodze. – Mimo że często są mylone przez mieszkańców na przykład z psami rasy husky, w przypadku ich zauważenia, prosimy o kontakt z  nadleśnictwem. Udamy się na miejsce, aby sprawić każdy sygnał – zaznacza Mateusz Majchrzyk.

(red)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *