Był i jest poczytalny

Dożywocie grozi mężczyźnie, który we wrześniu 2020 roku doprowadził do eksplozji gazu w kamienicy przy ulicy Wyspiańskiego i tym samym godził się na zabójstwo sześciu lokatorów kamienicy, w której mieszkał i sąsiedniego budynku – informuje TVN24.

Dożywocie grozi mężczyźnie, który we wrześniu 2020 roku doprowadził do eksplozji gazu w kamienicy przy ulicy Wyspiańskiego i tym samym godził się na zabójstwo sześciu lokatorów kamienicy, w której mieszkał i sąsiedniego budynku – informuje TVN24.

Przypomnijmy: Do wybuchu doszło na początku września 2020 roku. Na miejsce przyjechały służby ratunkowe z całego regionu. Eksplozja była tak duża, że runęła jedna ściana. Strażacy przez kilka godzin przeszukiwali gruzowisko. Na szczęścia nikogo nie znaleźli.  W wyniku zdarzenia do szpitala  przewieziono 29-letniego mężczyznę. To w jego mieszkaniu doszło do wybuchu. Po kilku dniach potwierdzono, że był to wybuch gazu. Jak informuje TVN24 akt oskarżenia w jego sprawie trafił do sądu. Zdaniem śledczych to 29-latek odpowiada za spowodowanie katastrofy budowlanej, która zagroziła życiu i zdrowiu sześciu osób, ale też ich mieniu. „Jednak to niejedyne, o co śledczy oskarżają Kamila C. Jest też oskarżony o usiłowanie, w zamiarze ewentualnym, zabójstwa sześciu osób znajdujących się w dwóch budynkach. Mężczyzna przygotowując wybuch godził się z tym, że pozbawi życia inne osoby” – cytują dziennikarze prokuratora Marka Rusina. Jak dodają zdaniem prokuratury mężczyzna doprowadził do eksplozji, bo chciał popełnić samobójstwo po rozstaniu z partnerką, a wybuch miał dokładnie zaplanować. „ Kilka dni wcześniej – jak ustalili prowadzący sprawę – na stacji benzynowej kupił 22-kilogramową butlę z gazem.  W domu butlę rozszczelnił, a następnie rozmontował instalację gazową. Wcześniej zapalił dwie świeczki i czekał na wybuch – relacjonuje prokurator. Jak ustalili biegli, siła eksplozji mogła być znacznie większa. Jednak plany C. pokrzyżowały odpalone wcześniej świeczki. – Gdyby ich nie odpalił, w pomieszczeniu nagromadziłoby się znacznie więcej gazu, a wtedy szkody i straty byłyby niewyobrażalnie większe” – podkreśla prokurator Rusin w rozmowie z dziennikarzami TVN24.

Mężczyzna miał przyznać się do umyślnego spowodowania katastrofy i tego, że miał świadomość, iż na skutek jego działania mogą zginąć inne osoby. Z artykułu TVN24 wynika, że nie przyznał się natomiast do dwóch innych zarzutów, jakie postawiła mu prokuratura: psychicznego znęcania się nad partnerką, z którą wcześniej mieszkał, a także jej nękania, do którego miało dochodzić już po rozstaniu Zatrzymany został zbadany przez biegłych psychiatrów. Jest i był poczytalny, a więc może odpowiadać przed sądem.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *