Biel na horyzoncie

Odkąd spadł pierwszy śnieg w tym roku minęło już kilka dni.

 

Odkąd spadł pierwszy śnieg w tym roku minęło już kilka dni. Choć zdecydowanie jestem osobą ciepłolubną, gdy wyjrzałam przez okno i zobaczyłam białą pokrywę, ucieszyłam się jak dziecko. Mimo to, narzekamy na wstrętny śnieg, przez który musimy wychodzić z domu 15 minut wcześniej by oczyścić z niego samochód, potem jechać 30 w porywach do 40 km/godz., ubierać się na cebulę, żeby nie zmarzły nam cztery litery, nosić do pracy buty na zmianę, gdy te na nogach przemokną, a co gorsze – nie trudno przez niego o przeziębienie i grypę.

Mimo wszystko, gdy na dworze zagościł biały puszek, na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech, a mimo mrozu, na sercu zrobiło się jakoś tak ciepło. Proste zjawisko atmosferyczne kojarzy mi się niezwykle przyjemnie… ze świętami, z rodziną, ze świecącą kolorowo choinką, ale też z beztroskim dzieciństwem. Gdy byłam dzieckiem, a nawet i nastolatką, gdy tylko spadł śnieg, ubierałam na siebie co popadnie i wybiegałam z domu. Razem z kolegami i koleżankami szliśmy lepić bałwana. Choć często pierwszy kruchy śnieżek rozlatywał się w dłoniach, próbowaliśmy aż do skutku. Często mama, nawoływała, żeby wracać już do domu, bo będziemy chorzy, ale wtedy wszyscy szliśmy przebrać mokre ubrania na suche i gdy śniegu było już wystarczająco dużo, budowaliśmy sobie iglo i rzucaliśmy się śnieżkami. Co roku z takim samym zapałem i energią! Biegaliśmy też na inne podwórka, gdzie były jakiekolwiek górki, żeby pozjeżdżać na sankach i robiliśmy kuligi. To była zabawa!

Dziś nie mam sanek, własnych dzieci też, nie wypada mi robić orła na śniegu razem z dzieciakami. Przyznaję, zdarza mi się to, gdy nikt nie widzi i mam ubaw, jak za dawnych czasów. Któryś dzień z kolei, patrzę przez okno i co widzę? – marnujący się śnieg! Nikt się nim nie bawi, nikomu nie sprawia radości… Wszyscy tylko narzekają. To narzekanie i awersja do zimy udzieliła się najwyraźniej i dzieciom, które zamiast wyjść na sanki, siedzą pod kocem w domu z pilotem albo myszką w ręku. Odkąd spadł śnieg nie widziałam jeszcze ani jednego bałwana, a przecież śniegu jest już po kolana dorosłego człowieka. Czyżby dzieci wystawiły białe flagi i czekały na wiosnę? Może mój apel jest niestosowny, jak na bezdzietną, ale drodzy rodzice – kupcie swoim pociechom rękawiczki, ciepłe buty i wygońcie je z domu. Zima wcale nie jest taka zła.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *